Skutkiem czynu nieuczciwej konkurencji musi być naruszenie lub zagrożenie interesu innego przedsiębiorcy lub klienta, i to interesu o charakterze gospodarczym – przypomniał Sąd Apelacyjny w Poznaniu.

Wyrok, którego uzasadnienie niedawno opublikowano, dotyczył konfliktu przedsiębiorców dostarczających odzież noszoną podczas zabiegów krioterapii. Spółka, która wniosła powództwo, uważała, że konkurent kopiuje jej komplety, przez co „pasożytniczo wykorzystuje” renomę jej i jej produktów. Domagała się zaniechania tej praktyki, zniszczenia kwestionowanego asortymentu oraz publikacji przeprosin w prasie.

Sąd Okręgowy, rozpatrujący spór, „w pierwszej kolejności” zwrócił uwagę, że powód nie zgłosił dystrybuowanych przez siebie strojów w celu zastrzeżenia w jakimkolwiek zakresie przewidzianym w ustawie – Prawo własności przemysłowej (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1170 ze zm.). Innymi słowy, nie starał się o uzyskanie ochrony wzoru użytkowego ani wzoru przemysłowego, a jedynie zgłosił swoją odzież do rejestru wyrobów medycznych.

Doktor Wojciech Gierszewski, radca prawny, rzecznik patentowy z kancelarii BG Patent, tłumaczy, że w przypadku braku praw własności przemysłowej możliwe jest dochodzenie roszczeń na podstawie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1233; dalej: u.z.n.k.).

– Ochrona ta jest jednak ograniczona do pewnych okoliczności i trudniejsza do uzyskania. Musimy wykazać przesłanki właściwe dla tego reżimu, w którym przedmiotem ochrony są nasze interesy gospodarcze – komentuje dr Gierszewski. – Orzecznictwo oparte na u.z.n.k. jednoznacznie wskazuje, że samo naśladownictwo produktów jest zjawiskiem korzystnym dla rynku i konsumentów. Czynem nieuczciwej konkurencji jest dopiero jego kwalifikowana forma, tzw. naśladownictwo niewolnicze, i to tylko w takim zakresie, w jakim może wprowadzić klientów w błąd co do tożsamości producenta lub produktu (art. 13 u.z.n.k.). Z orzecznictwa wynika, że co do zasady wystarczy opatrzyć produkt innym oznaczeniem lub znakiem towarowym, by wyeliminować możliwość wprowadzenia klientów w błąd – dodaje.

Podobnie było w tym przypadku. Sąd I instancji zauważył, że poszczególne elementy strojów miały różne logo, różniły się krojem oraz tabelą rozmiarów. Podobna była ich kolorystyka, ale – w ocenie sądu – wynika to z praktyki rynkowej. Sąd stwierdził ponadto, że „konkurencja jest korzystnym czynnikiem gospodarczym, zapewniającym postęp i racjonalizację kosztów, a w rezultacie także obniżenie cen produktów”. W konsekwencji powództwo oddalił.

Co mówią przepisy

Art. 3 ust. 1 Czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta.

Art. 13 ust. 1 Czynem nieuczciwej konkurencji jest naśladowanie gotowego produktu, polegające na tym, że za pomocą technicznych środków reprodukcji jest kopiowana zewnętrzna postać produktu, jeżeli może wprowadzić klientów w błąd co do tożsamości producenta lub produktu.©℗

Powód złożył apelację. Zarzucił sądowi I instancji m.in. błędną interpretację klauzuli generalnej z art. 3 u.z.n.k., zgodnie z którą czynem nieuczciwej konkurencji jest m.in. działanie sprzeczne z dobrymi obyczajami. Wojciech Gierszewski wskazuje, że mieści się w tym tzw. pasożytnictwo rynkowe, czyli żerowanie na renomie produktu/pozycji rynkowej przedsiębiorcy. Jest ono jednak trudne do wykazania. Tę trudność potwierdza orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.

Powołując się na orzecznictwo i literaturę, sąd odwoławczy stwierdził, że nie chodzi o przestrzeganie dobrych obyczajów w ogóle, lecz o zachowanie przedsiębiorców w działalności gospodarczej. Rozważaniu podlega nie sam fakt zagrożenia lub powstania straty po stronie innego przedsiębiorcy, ale sposób realizacji mechanizmu rywalizacji pomiędzy konkurentami.

SA w Poznaniu doszedł do wniosku, że „postępowanie pozwanego uznać trzeba za zgodne z zasadami konkurencji w ramach gospodarki wolnorynkowej”. Jak zauważył, trudno zakwalifikować je „jako próbę wyeliminowania powodów z rynku czy szkodzące ich reputacji”, odbiorcami towarów obu stron są bowiem podmioty kierujące się głównie okolicznością spełnienia wymogów przetargowych oraz ceną. Apelację oddalił.

Doktor Gierszewski zaznacza, że bez analizy materiału dowodowego trudno stwierdzić jednoznacznie, czy wyrok byłby korzystny dla powoda, gdyby posiadał on np. prawo ochronne na wzór użytkowy. – Nie wiadomo też, czy produkt powoda spełniał przesłanki ochrony, a jeśli tak, to w jakim zakresie możliwa była do uzyskania ochrona – zastrzega, dodając jednak, że gdyby prawo własności przemysłowej istniało, sąd co do zasady nie badałby aspektu rynkowego, lecz jedynie to, czy rozwiązania pozwanego ingerują w zakres prawa powoda.

– Podsumowując, jeżeli nasz produkt lub rozwiązanie spełnia przesłanki ochrony któregoś z przedmiotów własności przemysłowej, warto w taką ochronę zainwestować, koszty są bowiem niewspółmierne do potencjalnych strat – mówi Wojciech Gierszewski.©℗

orzecznictwo