Poczta naszych południowych sąsiadów nie zdołała wykorzystać koniunktury na rynku kurierskim do złagodzenia skutków spadku rynku listów. W rezultacie została podzielona.

Czy z Pocztą Polską (PP) stanie się to samo, do czego niedawno doszło w Czechach, gdzie władze nie widziały innego wyjścia, jak oddzielenie usług komercyjnych od publicznych? Eksperci tego nie wykluczają.

W czwartek pisaliśmy w DGP, że w niektórych miejscach kraju PP nie dostarcza listów. Wezwania sądowe, korespondencja urzędowa i prywatna zalegają w urzędach pocztowych, o czym adresaci nie wiedzą. Tymczasem, zgodnie z prawem pocztowym (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 896 ze zm.), jako operator wyznaczony PP powinna doręczać listy pięć dni w tygodniu.

Skąd te kłopoty z realizacją ustawowych zadań?

Zdaniem dr. Mateusza Chołodeckiego, adwokata i kierownika Laboratorium Rynku Pocztowego Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych UW, największym problemem PP i całego rynku pocztowego jest to, że opiera się on na pracy ludzkiej.

– Nie da się wykonywać tych usług maszynowo. Dlatego niezbędne jest zatrudnianie dużej liczby pracowników doręczających przesyłki. Natomiast PP, oferująca stawki na poziomie płacy minimalnej, nie jest atrakcyjnym pracodawcą – uważa dr Mateusz Chołodecki. Dodaje, że przy spadającym wolumenie przesyłek sytuacja ekonomiczna operatora staje się trudna, a pogorszą ją jeszcze kolejne podwyżki płacy minimalnej, jaką pobiera ponad połowa pocztowców. Rok 2021 spółka zamknęła z zyskiem, ale w ub.r. koszty rosły trzy razy szybciej od przychodów, czego rezultatem było prawie 5,7 mln zł straty.

Ratowanie przez podział

– Sytuacja w PP zaczyna łudząco przypominać tę w Czechach – stwierdza dr Chołodecki. Jak dodaje, poczta naszych południowych sąsiadów ma 23 tys. pracowników, czyli około jednej trzeciej tego, co nasz operator (ponad 66 tys. – red.) i już kilka lat temu zaczęła obsługiwać doręczenia cyfrowe.

– Mimo to stanęła w obliczu upadku i konieczności podziału na dwa podmioty. Natomiast polski operator zacznie obsługiwać e-doręczenia dopiero z końcem tego roku, więc korzyści z tego tytułu też przyjdą dużo później – mówi dr Chołodecki.

W końcu czerwca rząd w Pradze zatwierdził „plan transformacji” operatora narodowego, tj. wydzielenie usług komercyjnych (logistycznych i paczkowych) do odrębnej spółki Skarbu Państwa. Ma to usprawnić działanie obu nowych podmiotów i ułatwić im pozyskiwanie środków. Jak podano w komunikacie operatora, części odpowiadającej za usługi publiczne będzie wtedy łatwiej uzyskać wsparcie państwa, a komercyjnej – z rynku finansowego. Czeski budżet ma zainwestować w plan transformacji 4,5 mld koron czeskich (0,8 mld zł).

Natomiast oczekiwany wzrost przychodów i spadek kosztów w latach 2024–2026 ma poprawić wynik operacyjny na tyle, aby w 2026 r. poczta osiągnęła zysk operacyjny (choć jeszcze nie zysk netto). Česká pošta w latach 2018–2022 przyniosła 4,2 mld koron skumulowanej straty, a tegoroczna jest prognozowana na 1,5 mld koron.

Poczta objazdowa

Zaraz po tym, jak czeski rząd ogłosił podział operatora narodowego, na Węgrzech weszła w życie nowelizacja prawa pocztowego, która m.in. zniosła wymóg utrzymywania przez operatora świadczącego usługę powszechną sieci urzędów w odległości 5 km od 95 proc. populacji i 10 km od 99,5 proc. populacji. Złagodzono też obowiązki Magyar Posta do zapewnienia punktów doręczeń w większych miastach – z jednego na każde 25 tys. mieszkańców do jednego na 30 tys. mieszkańców.

Nie jest to ewenement w naszej części Europy. Poczta Litewska już sześć lat temu zamknęła 77 rzadko odwiedzanych urzędów na terenach wiejskich, zastępując je mobilnymi pocztami, krążącymi jak kino objazdowe.

Poczta Czeska też próbowała ratować finanse przez zamykanie oddziałów. Poczta Polska oszczędza zaś na załodze. „W związku ze znaczącym wzrostem kosztów” uchwałą zarządu wprowadziła na początku roku do statutu spółki zakaz indywidualnych podwyżek (w szczególnych przypadkach mogą być realizowane za zgodą prezesa) i rekrutacji (oprócz stanowisk kierowcy, operatora kontroli bezpieczeństwa i naczelnika urzędu). Ponadto liczba przedłużonych umów czasowych w danej jednostce nie powinna przekraczać 70 proc.

Trzy mile problemów

Zasadnicza działalność PP koncentruje się na dwóch rynkach, z których jeden – ten listowy – wprawdzie się kurczy, ale drugi, czyli kurierski, stale rośnie. W raporcie o polskim rynku KEP (przesyłki kurierskie, ekspresowe i paczki) firma doradcza Last Mile Experts jego tegoroczną wartość prognozuje na 19,9 mld zł. Tort jest więc spory.

Problem w tym, że operator narodowy nie ugryzie z niego zbyt wiele. Według prognozy LME będzie to niecałe 9 proc.

– Potencjał rynku kurierskiego jest ogromny, ale PP od kilkunastu lat nie potrafi się na nim odnaleźć. Wieloletnie zaniedbania sprawiają, że coraz trudniej będzie jej dogonić czołowych graczy – mówi Mirosław Gral, wiceprezes Last Mile Experts.

Inwestycje Poczty w infrastrukturę (projekt ASL – Architektura Sieci Logistycznej) do obsługi środkowej mili, tj. sortowania paczek i rozwożenia ich między oddziałami, rozwiązują tylko część problemu.

– Najsłabsze ogniwa istniejącego procesu to ostatnia i pierwsza mila (przyjmowanie i doręczanie przesyłek – red.). To one pochłaniają 50–60 proc. kosztów operacyjnych działalności kurierskiej i to tutaj jest największy potencjał do optymalizacji – uważa ekspert. Zastrzega, że ewentualna redukcja etatów nie jest optymalizacją.

– Firmy prywatne też mają problemy na etapie pierwszej i ostatniej mili, tam również występuje duża rotacja pracowników, ale radzą sobie z tym lepiej od poczty, gdzie model wynagrodzeń nie jest mocno powiązany z produktywnością i jakością pracy – wskazuje.

Czy poczta ma szansę osiągnąć takie wpływy z rynku KEP, by zamortyzować spadek segmentu listów?

– To pytanie o strategię rozwoju przedsiębiorstwa – odpiera Mirosław Gral. Jak dodaje, coraz częściej słyszy się o przeniesieniu ciężaru obsługi przesyłek do Pocztexu, spółki zależnej od Poczty Polskiej specjalizującej się w obsłudze typowych przesyłek kurierskich. Jeśli usługi kurierskie trafią do spółki zależnej, to spółka matka zostanie tylko z usługami pocztowymi i finansowymi, co niekoniecznie wpłynie pozytywnie na jej wyniki.

- Aby uniknąć scenariusza czeskiego czy węgierskiego, niezbędne są pilne reformy u operatora narodowego i na poważnie rozpoczęcie bardzo trudnej walki o rynek KEP. Bez tego przyszłość Poczty Polskiej rysuje się w ponurych barwach – podsumowuje dr Mateusz Chołodecki. ©℗

ikona lupy />
Rynek rosnący, rynek schodzący / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe