Architekci krytykują dotykające ich zmiany wprowadzane projektem nowelizacji prawa budowlanego. Jego I czytanie odbędzie się w sejmowych komisjach w tym tygodniu.

Pomysłodawcy proponują wprowadzenie możliwości uzyskiwania uprawnień budowlanych do projektowania w ograniczonym zakresie przez techników oraz osoby, które ukończyły branżową szkołę II stopnia, w branży odpowiedniej dla danej specjalności, po odbyciu czteroletniej praktyki projektowej oraz rocznej praktyki na budowie.

Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które jest wnioskodawcą projektu, ocenia, że standardy nauczania techników są wystarczające do uzyskania takich uprawnień. Według resortu omawiane zmiany są też uzasadnione rosnącym zapotrzebowaniem na tego typu usługi. „W Polsce zarejestrowanych jest 13 671 architektów, co daje współczynnik 0,4 na 1000 mieszkańców.

Zgodnie natomiast z danymi Architects’ Council of Europe (Rady Architektów Europy) średni współczynnik liczby architektów na 1000 mieszkańców w Unii Europejskiej oscyluje w granicach 1,0. Umożliwienie szerszego dostępu do uprawnień budowlanych do projektowania w ograniczonym zakresie zwiększy atrakcyjność kształcenia zawodowego w budownictwie na poziomie technikum oraz pozwoli uzupełnić braki kadrowe” – czytamy w uzasadnieniu do projektu.

Jednocześnie, według MRiT, gwarancją odpowiedniej jakości i bezpieczeństwa prac projektowych wykonywanych przez takie osoby jest wymóg odbycia czteroletniej praktyki projektowej. Miałaby ona polegać na bezpośrednim uczestnictwie w pracach projektowych albo pod patronatem osoby posiadającej odpowiednie uprawnienia budowlane oraz rocznej praktyki na budowie. A także zdanie egzaminu na uprawnienia budowlane.

Zdaniem Krajowej Izby Architektów RP rząd źle interpretuje przywołane dane o liczbie architektów przypadających na mieszkańców. Popyt i podaż w zawodzie architekta w Polsce, w ocenie izby, są zrównoważone. Jeśli już, to raczej można mówić o problemie braku zleceń na projektowanie architektoniczne niż o braku architektów. Deficyt kadrowy jest wśród inżynierów budownictwa, którzy zyskają dodatkowe uprawnienia, gdy proponowane zmiany wejdą w życie. KIA RP przewiduje, że jeśli to nastąpi, to spadnie zainteresowanie studiowaniem architektury, a zawód ten stanie się niszowy. Na tym ostatecznie stracą konsumenci. Może się też pogorszyć jakość projektowania i bezpieczeństwo.

Architekci są rozgoryczeni. Przypominają, że aby zacząć pracę w tym zawodzie, trzeba zdać egzamin z predyspozycji zawodowych, ukończyć studia, odbyć kilkuletnią praktykę i zdać końcowe egzaminy. Zarzucają ministerstwu, że nie przejrzało programów nauczania techników i nie proponuje ich rozszerzenia w związku z nowymi uprawnieniami.

Za architektami ujęła się w interpelacji posłanka SLD Monika Falej.

– Dotarły do mnie apele od reprezentującej architektów polskich Krajowej Rady Izby Architektów RP, jak i izb wojewódzkich niewyrażających zgody na procedowanie przyjętego przez Radę Ministrów w dniu 28 marca 2023 r. projektu ustawy nowelizującej prawo budowlane. Przepisy te zakładają, że osoby, które nie ukończyły studiów architektonicznych, jak w przypadku techników, mogą projektować obiekty do 1 tys. mkw., w tym domy jednorodzinne. Zachodzi kuriozalna sytuacja. Państwo kształci profesjonalistów, a następnie rezygnuje z korzystania z ich wiedzy i przygotowania zawodowego. To degradacja zawodu architekta – mówi posłanka.

Tymczasem jeden z inżynierów budownictwa chcący zachować anonimowość w rozmowie z DGP podaje taką argumentację w wątpliwość.

– Rozumiem, że każdy walczy o swoje, ale jeśli my potrafimy zaprojektować wiadukty czy inne potężne budowle, to czy źle zaprojektujemy domek jednorodzinny? Jeśli architekt jest gwarancją jakości i odpowiedniej estetyki, to skąd się wzięła patodeweloperka? Kto to projektuje? – pyta retorycznie. ©℗