Powodem unieważnienia umowy o zamówienie publiczne może być każde naruszenie przepisów, które miało wpływ na sporządzenie ofert, a nie tylko nieprawidłowości dotyczące publikacji ogłoszeń. Przepisy są w tym zakresie mało precyzyjne, dlatego przy ich interpretacji trzeba zastosować wykładnię systemową, która uwzględnia podstawowe zasady udzielania zamówień – uznała Krajowa Izba Odwoławcza.

Unieważnienie przetargu publicznego jest możliwe wyłącznie w określonych ustawowo przypadkach. Jednym z nich jest sytuacja, gdy postępowanie jest obarczone niemożliwą do usunięcia wadą uniemożliwiającą zawarcie niepodlegającej unieważnieniu umowy. Ta regulacja nie budzi większych wątpliwości. Przy jej zastosowaniu należy jednak sięgnąć do art. 457 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 1710 ze zm.). Przepis ten określa, kiedy umowa podlega unieważnieniu. Jego ust. 1 pkt 1 budzi już kontrowersje. Zgodnie z nim umowa podlega unieważnieniu, jeśli zamawiający „z naruszeniem ustawy udzielił zamówienia (…) bez uprzedniego zamieszczenia w Biuletynie Zamówień Publicznych albo przekazania Urzędowi Publikacji Unii Europejskiej ogłoszenia wszczynającego postępowanie lub bez wymaganego ogłoszenia zmieniającego ogłoszenie wszczynające postępowanie, jeżeli zmiany miały znaczenie dla sporządzenia wniosków o dopuszczenie do udziału w postępowaniu albo ofert”.

Literalne brzmienie przepisu mogłoby wskazywać, że chodzi wyłącznie o naruszenia ustawy związane z nieprawidłowościami w zamieszczaniu ogłoszeń o zamówienia publiczne. Tak też właśnie odczytał go przedsiębiorca, który złożył ofertę w przetargu na dostawę i wdrożenie specjalistycznego oprogramowania wraz ze szkoleniami i opieką serwisową w jednym ze szpitali. Zamawiający unieważnił go z powodu wady uniemożliwiającej zawarcie ważnej umowy.

Problem dotyczył jednego z kryteriów oceny ofert. Wykonawcy mieli zaoferować liczbę „godzin ewaluacyjnych”, w ramach których miało być rozwijane oprogramowanie. Kryterium to mogło zdecydować o wygranej, gdyż przypisano mu aż 30 proc. wagi. Rozpiętość ofert mogła być olbrzymia, od wymaganych 48 godz. do aż 12 tys. Tyle że nigdzie nie zdefiniowano, jak rozumieć wspomniane godziny ewaluacyjne, jaki zakres świadczenia ma być w ich ramach realizowany. Co więcej, w opisie kryterium doszło do sprzeczności – z jednej strony była mowa, że chodzi o okres gwarancyjny (12 mies.), a z drugiej, że o cały okres trwania umowy (48 mies.).

Przedsiębiorca, który złożył jedyną niepodlegającą odrzuceniu ofertę, odwołał się od decyzji o unieważnieniu do KIO. Kluczowy dla rozstrzygnięcia tego sporu był sposób interpretacji art. 457 ust. 1 pkt 1 p.z.p. Skład orzekający nie zgodził się z wykonawcą, że umowę można uznać za nieważną tylko wówczas, gdy nieprawidłowości dotyczą publikacji ogłoszenia o zamówieniu. Jego zdaniem przepis ten mówi także o innych naruszeniach ustawy, które miały wpływ na sporządzenie ofert. Świadczyć o tym ma wykładnia systemowa.

„Rzeczywiście przepis sformułowany jest mało przejrzyście, ale trudno byłoby zaakceptować, dlaczego ustawodawca, jako prowadzącą do nieważności umowy, miałby przyjąć jedynie przesłankę związaną z ogłoszeniami, mającymi znaczenie dla sporządzenia ofert, a pominął inne naruszenia przepisów, które takie znaczenie również mają. Dlatego trzeba przyjąć, że intencją ustawodawcy było wprowadzenie przesłanki nieważności umowy zawartej z naruszeniem przepisów Prawa zamówień publicznych, jednak nie każdym, tylko kwalifikowanym – takim, które miało znaczenie dla przygotowania ofert, a więc wpłynęło na wynik postępowania” – uzasadniła wyrok KIO.©℗

orzecznictwo