Niedawno na łamach DGP opisywaliśmy nową wersję projektu nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, mającą implementować unijne rozporządzenie CPC. Planowane jest umożliwienie prezesowi Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dokonywania przeszukań przy sprawach związanych z naruszaniem zbiorowych interesów konsumentów. Jakie to ma znaczenie dla firm, że urzędnicy - a nie policja - będą im grzebać po komputerach?

ikona lupy />
KRZYSZTOF WITEK adwokat z kancelarii Traple Konarski Podrecki i Wspólnicy sp.j. / Materiały prasowe
To fundamentalna zmiana. Do tej pory w postępowaniach konsumenckich prezes UOKiK mógł przeprowadzać kontrole. Różnica między kontrolą a przeszukaniem, w przybliżeniu, polega na tym, kto dostarcza informacje. Urzędnicy są teraz trochę skazani na konieczność współpracy z przedsiębiorcami, bo to oni dostarczają dokumenty kontrolującym. Teraz mają zyskać nowe istotne uprawnienie dochodzeniowe. Będą samodzielnie przeprowadzać przeszukanie i poszukiwać dowodów.
Przeszukanie jest znacznie bardziej inwazyjne od kontroli. Biznes musi więc być przygotowany na zupełnie nową rzeczywistość. Postępowań dotyczących ochrony konsumentów jest o wiele więcej niż postępowań antymonopolowych. Skala możliwych przeszukań będzie więc o wiele większa. Przedsiębiorcy, którzy działają w obrocie konsumenckim, muszą się zastanowić, czy ich pracownicy wiedzą, jak zachować się przy przeszukaniu, żeby nie narazić ich na surową karę pieniężną.
Prezes UOKiK miałby też zyskać nowe uprawnienia w zakresie stron internetowych adresujących swoje oferty do konsumentów. Mógłby chociażby ograniczać dostęp do treści lub kazać zamieszczać wyraźne ostrzeżenia dla konsumentów. Niewykonanie, choćby nieumyślne, żądań prezesa UOKiK groziłoby karą do 50 mln euro. Nadchodzi wielka cenzura internetu czy jednak organ nadzorczy będzie korzystał z tego narzędzia tylko w ostateczności?
Jak dotąd prezes UOKiK bardzo powściągliwie korzysta z wszystkich nowych uprawnień. Nie mamy przypadków ich nadużywania. Pierwsza decyzja tymczasowa w sprawie konsumenckiej została wydana dopiero w marcu tego roku, a przepis obowiązuje od 2016 r. Podobnie było z nakładaniem kar na osoby zarządzające.
Zakładam, że prezes UOKiK utrzyma tę tendencję - zarezerwuje ten instrument tylko do najpoważniejszych sytuacji. Oczywiście trzeba będzie uważnie obserwować stosowanie nowych przepisów. Nie obawiam się nadejścia wielkiej cenzury internetu, ale rozumiem takie obawy. Proszę jednak pamiętać, że projekt przewiduje, iż ten środek ma być ostatecznością. Prezes UOKiK nie będzie więc mógł go stosować dowolnie.
Poszerzona miałaby być też instytucja tajemniczego klienta. Pracownicy urzędu mogliby dokonywać zakupów towarów, usług, instrumentów finansowych, a nie tylko deklarować zainteresowanie nimi. Na ile to istotne dla firm, że będą mogli mieć pracownika UOKiK za klienta?
To poszerzy uprawnienia dochodzeniowe prezesa UOKiK. Urzędnik będzie mógł prześledzić cały przebieg transakcji - nie tylko zachowania przedsiębiorcy przed zawarciem umowy. Pracownicy UOKiK nie będą już w tym zakresie skazani na informacje przekazywane przez przedsiębiorców. Będą mogli w terenie skonfrontować praktykę z przekazywanymi informacjami. Pytanie tylko, czy urząd posiada wystarczające zasoby - w tym finansowe - do przeprowadzenia takich czynności na szeroką skalę. Biznes powinien jednak śledzić prace nad nowelizacją. Po jej wejściu w życie trzeba będzie szczególnie starannie dbać o standardy obsługi konsumentów. Nigdy zbyt wiele uczulania pracowników na konieczność starannego przestrzegania prawa. ©℗
Rozmawiał Jakub Styczyński