W poniedziałek na łamach DGP opisywaliśmy projekt nowelizacji ustawy o usługach płatniczych, który ma rozwiać kontrowersje związane z transakcjami nieautoryzowanymi. Propozycja zakłada, że banki nie będą oddawać klientowi pieniędzy tylko na tej podstawie, że poszkodowany oświadczy, iż nie zatwierdzał osobiście danej transakcji i zrobił to np. oszust lub cyberprzestępca. Jaki jest cel tej regulacji?

DR MICHAŁ MOSTOWIK adwokat i starszy prawnik w kancelarii DLK Legal / Materialy prasowe
Chodzi o naprawienie błędnej implementacji dyrektywy o usługach płatniczych (PSD2). Obecnie bowiem rodzime przepisy nakładają na banki dalej idące obowiązki dowodowe, niż przewidział to unijny prawodawca. Banki wielokrotnie apelowały o poprawienie przepisów, a ich stanowisko podzieliła nawet Komisja Nadzoru Finansowego. Czemu akurat teraz postulaty zostały wysłuchane? Najpewniej wynika to z rosnącej aktywności Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w tym obszarze. W lipcu br. organ antymonopolowy postawił pięciu bankom zarzuty naruszania zbiorowych interesów konsumentów, a wobec kolejnych prowadzi postępowania wyjaśniające.
Niektóre proponowane zmiany są jednak mocno dyskusyjne. Przykładowo dodanie do ustawy wymogu, aby autoryzacja była udzielona osobiście przez płatnika, wprowadziłoby kolejną niezgodność z dyrektywą PSD2. Zmiana wykluczyłaby możliwość udzielenia pełnomocnictwa do rachunku, a problematyczne byłoby chociażby wydawanie karty dla dziecka, podpiętej do subkonta na rachunku rodzica.
Czy projekt nowelizacji może mieć wpływ na prowadzone przez UOKiK postępowania?
W pewnym stopniu tak. Choć organ bezpośrednio nie zakwestionował wykonania obowiązków dowodowych przez banki, to projekt stanowi kolejne potwierdzenie wadliwości polskich przepisów. A taki błąd w ustawie może już wpływać na ocenę, czy bank zasadnie odmówił zwrotu kwoty transakcji albo czy sposób formułowania odpowiedzi na reklamacje wprowadza konsumenta w błąd. Właśnie tych dwóch problemów dotyczą zarzuty UOKIK wobec banków. Uważam, że zmiana przepisów ma jednak dużo większe znaczenie dla postępowań sądowych wytaczanych bankom przez klientów.
Czy może przyczynić się ona do ograniczenia liczby sporów między bankami a ich klientami?
Zmiany raczej nie ograniczą liczby sporów, ale mogą nieco zmienić ich przebieg i wynik. Obecna linia orzecznicza jest skrajnie niekorzystna dla banków, a sądy wyjątkowo wyrozumiale podchodzą do naruszania przez konsumenta podstawowych zasad ostrożności. To zachęca klientów do pozywania banków. Poprawione przepisy powinny zmusić sędziów, by z większym namysłem podchodzili do tego, co bank może i powinien wykazać w takim postępowaniu. Trudno np. oczekiwać, aby bank udowodnił, że klient podał kod BLIK innej osobie. Aplikacja banku zwykle wyświetla treść dyspozycji przed jej autoryzacją. Jeśli klient potwierdził transakcję, wierząc w zapewnienia oszusta, że to bezpieczne, nie powinien oczekiwać od banku rekompensaty. Gdyby bank odmówił wykonania potwierdzonej przez klienta transakcji, sam mógłby się narazić na zarzut nienależytego wykonania umowy. ©℗
Rozmawiał Jakub Styczyński