Nowa strategia USA - co zawiera?
W nowej strategii USA skrytykowano m.in. podejście państw europejskich do wojny w Ukrainie. Podkreślono, że polityka USA w sprawie Europy powinna traktować jako priorytet m.in. powrót do stabilności strategicznej w relacjach z Rosją, umożliwienie Europie wzięcia odpowiedzialności za własną obronę i zapobieganie dalszemu rozszerzaniu NATO.
Administracja Trumpa znajduje się w sporze z europejskimi urzędnikami, którzy mają nierealistyczne oczekiwania co do wojny (w Ukrainie) wyrażane przez niestabilne rządy mniejszościowe, z których wiele depcze podstawowe zasady demokracji, aby stłumić opozycję
- napisano.
„Dni, kiedy Stany Zjednoczone podtrzymywały cały porządek światowy jak Atlas skończyły się” - ogłoszono w dokumencie, zapowiadając przełożenie odpowiedzialności za bezpieczeństwo w poszczególnych regionach na sojuszników Ameryki.
W dokumencie mowa jest też o odrzuceniu „niefortunnej koncepcję globalnej dominacji” USA przy równoczesnym zapewnieniu „równowagi sił”, by żadne inne mocarstwo nie osiągnęło pozycji dominującej. Dotyczy to również Europy, która w dokumencie jest mocno krytykowana.
Rosja zadowolona ze strategii USA
Powiedziałbym, że korekty, które widzimy, pod wieloma względami odpowiadają naszej wizji
– oznajmił Pieskow.
Wyraził nadzieję, że można to potraktować jako „skromną porękę tego, że uda się co najmniej konstruktywnie kontynuować wspólną pracę nad poszukiwaniem pokojowego rozwiązania w sprawę Ukrainy”.
Od czasu aneksji Krymu w 2014 r. i wszczęcia w 2022 r. pełnoskalowej wojny w Ukrainie amerykańskie strategie określały Rosję jako poważne zagrożenie. Jednakże w ogłoszonym w piątek nowej strategii przyjęto wobec Kremla łagodniejszy ton i uznano, że polityka USA w sprawie Europy powinna traktować jako priorytet m.in. powrót do stabilności strategicznej w relacjach z Rosją.
- Uważamy to za pozytywny krok – powiedział Pieskow. Podkreślił przy tym, że Moskwa dokładnie przeanalizuje nową strategię, zanim wyciągnie szersze konkluzje. „Na pewno musimy dokładniej się jej przyjrzeć i przeanalizować” – oznajmił.
Zastrzegł jednak: - Bywa, że konceptualnie wszystko jest pięknie napisane, ale tak zwany deep state robi wszystko inaczej.
USA pomogą w demontażu UE?
Portal słowackiej gazety „DennikN” napisał w niedzielę o nowej amerykańskiej strategii bezpieczeństwa, że sprowadza się ona do stwierdzenia: „kupujcie nasze towary, a będziemy przyjaciółmi”. Wyraził też obawę, że administracja USA udzieli pomocy eurosceptykom w ewentualnych próbach demontowania UE.
Jeśli prorosyjscy politycy, tacy jak (premier Węgier) Viktor Orban, (premier Słowacji) Robert Fico czy partie nacjonalistyczne, takie jak AfD w Niemczech czy Zjednoczenie Narodowe we Francji podejmą próbę demontażu Unii Europejskiej, Stany Zjednoczone aktywnie im w tym pomogą
- napisał szef komentatorów gazety Roman Pataj.
Komentator zauważył, że polityka administracji USA pasuje do typowych zachowań osób rządzących na Słowacji: „słowa straciły znaczenie, białe jest czarne, a czarne jest białe”. Zapytał też „czego USA od nas chcą?” i odpowiedział: „mamy bez słowa wspierać ich gospodarkę i być posłuszni”.
"To nie jest Zachód jaki znamy"
Ci, którzy nie chcieli w to wierzyć, mają to teraz na piśmie: USA Donalda Trumpa zrywają z Europą, ze swoim sojusznikiem, z którego kiedyś wyłoniło się amerykańskie społeczeństwo - napisała szwajcarska gazeta „NZZ am Sonntag”, komentując nową strategię bezpieczeństwa USA.
„Strategia nie uznaje już wspólnoty wartości. Zamiast tego administracja Trumpa liczy i waży państwa, przypisując im znaczenie w zależności od tego, jak dobrze potrafią promować amerykańskie interesy. To jest merkantylna strona Ameryki Trumpa” - zauważyła gazeta „Neue Zuercher Zeitung” w swym niedzielnym wydaniu.
Gazeta zaznaczyła jednocześnie, że istnieje też ideologiczny aspekt polityki Waszyngtonu, przypominając lutowe wystąpienie wiceprezydenta USA J.D. Vance'a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. „W swoim przemówieniu oskarżył on Europejczyków o cenzurę i zachowania antydemokratyczne. Miał na myśli wszczynanie postępowań prawnych przeciwko mowie nienawiści w internecie lub wykluczanie partii skrajnie prawicowych” - napisano.
„Nowa strategia bezpieczeństwa USA idzie o krok dalej, twierdząc, że ponieważ państwa europejskie zezwalają na masową migrację, grozi im »cywilizacyjna zagłada«. Dlatego USA pod wodzą Trumpa chcą wspierać partie o podobnych poglądach w Europie. Mówiąc wprost: antypluralistyczne partie skrajnie prawicowe i nieliberalne demokracje, takie jak Węgry. To nie jest Zachód, jaki znamy” - pisze „NZZ am Sonntag”.
Karykaturalny obraz Europy
Nowa strategia bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych kreśli apokaliptyczny, niemal karykaturalny obraz Europy, a ton dokumentu przypomina wystąpienie wiceprezydenta USA J.D. Vance’a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa - pisze portal tygodnika „Der Spiegel”.
W artykule o amerykańskiej strategii bezpieczeństwa narodowego „Spiegel” pisze, że prezydent USA Donald Trump widzi Europę „na skraju upadku” i „daje do zrozumienia na jakie siły będzie w niej stawiał”. W ocenie tygodnika w poświęconej Europie części dokumentu „nakreślono apokaliptyczny, niemal karykaturalny obraz Starego Kontynentu”.
W wizji administracji Trumpa w Europie można obserwować nawet „cenzurę i prześladowania przeciwników politycznych” - pisze „Der Spiegel”. I z przekąsem stwierdza: „w Berlinie, Rzymie czy Paryżu, ale nie Moskwie”.
Do głównych priorytetów polityki USA ma należeć „opór wobec obecnego kursu w państwach europejskich” - zauważa tygodnik.
Czy Trump ma na myśli bezpośrednią ingerencję swojego rządu w politykę poszczególnych krajów europejskich? A jeśli tak, to jak ma to wyglądać?
- pyta.
„Ton dokumentu mocno przypomina wystąpienie wiceprezydenta USA J.D. Vance’a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w lutym. Podczas gdy świat, a zwłaszcza Europa, oczekiwał wówczas jasnego stanowiska USA wobec globalnych konfliktów, od Ukrainy po Bliski Wschód, Vance wykorzystał monachijską scenę do kulturowo-politycznej tyrady. Niedługo wcześniej w wywiadzie dla »Wall Street Journal« wezwał niemieckie partie do współpracy z AfD” - przypomina tygodnik.
„Spiegel” ocenia, że „jedyną dobrą wiadomością dla Europejczyków może być fakt, że Trump uznaje ich tylko za trzeci priorytet”. Rozdział o Europie oznaczony jest literą C, podczas gdy A i B dotyczą odpowiednio zachodniej półkuli oraz Azji. To właśnie tam amerykańskie interesy „mają być najintensywniej bronione”.
Stąd częste odniesienia w dokumencie do powtrzymania nieuregulowanej migracji, zwalczania karteli narkotykowych oraz doktryny Monroe - zasady z XIX wieku, zgodnie z którą zachodnia półkula jest strefą wpływów USA i należy odpierać tam ingerencję innych mocarstw. W przypadku Azji administracja Trumpa „powtarza swoją stałą tezę, że wiele lat handlu z Chinami przyniosło korzyści głównie Pekinowi”. „Subsydia państwowe” oraz „kradzież własności intelektualnej” to - według Waszyngtonu - problemy, którym należy stawić czoła.
„Ostrożnie pozytywnie dokument może zostać przyjęty na Tajwanie. Wyspa, którą Chińska Republika Ludowa uważa za swoje terytorium i grozi inwazją, zostaje w dokumencie uznana za obszar o znaczeniu strategicznym. Zapobieżenie konfliktowi o Tajwan stanowi dla USA priorytet” - czytamy w „Spieglu”.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Johann Wadephul, odnosząc się do nowej amerykańskiej strategii bezpieczeństwa, powiedział w piątek, że USA „są i pozostaną najważniejszym sojusznikiem” RFN w NATO. Jednocześnie podkreślił, że Niemcy nie potrzebują „żadnych zewnętrznych porad” w kwestii wolności słowa czy „organizacji wolnego społeczeństwa”.
Szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas podkreśliła w reakcji: - Stany Zjednoczone pozostają naszym największym sojusznikiem(…) nie zawsze zgadzaliśmy się co do różnych kwestii, ale myślę, że zasada generalna się nie zmieniła. (PAP)
mw/ sp/