Nawet jeśli podwykonawca nie dostarczy w ciągu siedmiu dni umowy, to i tak zamawiający jest zobowiązany mu zapłacić – uznał Sąd Apelacyjny w Lublinie.

To orzeczenie ważne dla dostawców, którym wykonawcy zamówień publicznych nie chcą zapłacić za towar. Choć wydano je na podstawie uchylonej z końcem 2020 r. ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843), to w pełni można je odnieść do dzisiejszego stanu prawnego.
Spór dotyczył przebudowy przedszkola. Wykonawca realizujący tę inwestycję początkowo płacił za dostarczane mu materiały budowlane, ale stracił płynność finansową i przestał. Dostawca zażądał pieniędzy od gminy, która udzieliła zamówienia publicznego. Powołał się na art. 143c starej ustawy p.z.p. zobowiązujący zamawiającego do bezpośredniej zapłaty na rzecz podwykonawcy, jeśli wykonawca zalega z płatnością. Warunkiem jest przedłożenie umowy o podwykonawstwo.
Gmina odmówiła zapłaty, choć rzeczywiście dostawała umowy sprzedaży materiałów budowlanych i nie zgłaszała sprzeciwu. Jej głównym argumentem było jedno z postanowień umowy o zamówienie publiczne, w którym wykonawca deklarował wykonanie wszystkich prac samodzielnie, bez udziału podwykonawcy. Zdaniem zamawiającego w takiej sytuacji art. 143c nie może znajdować zastosowania.
Sąd pierwszej instancji nie zgodził się z tym rozumowaniem. Podkreślił, że w umowie mowa jedynie o braku podwykonawców samych robót budowlanych. Nie ma zaś żadnego postanowienia co do podwykonawstwa w zakresie dostaw i usług.
„Brak takiego postanowienia nie oznacza wyłączenia możliwości odpowiedzialności zamawiającego z art. 143c ust. 1 powołanej ustawy przez takiego podwykonawcę z umowy o podwykonawstwo, której przedmiotem są dostawy lub usługi. Zdaniem sądu art. 143d ust. 1 winno się odczytywać w korelacji z regulacją art. 143b odmiennie określającą warunki odpowiedzialności zamawiającego z art. 143c ust. 1 w zależności od przedmiotu umowy o podwykonawstwo” – podkreślił Sąd Okręgowy w Lublinie, dodając, że w przypadku dostaw i usług jedynym warunkiem odpowiedzialności zamawiającego jest przedłożenie umowy.
Zgodnie z art. 143b ust. 8 starej ustawy p.z.p. umowy na dostawy lub usługi należy przedłożyć zamawiającemu w ciągu siedmiu dni. Tymczasem część umów dostarczono później. Dlatego też sąd I instancji nie uwzględnił wynikających z nich roszczeń.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego w Lublinie choć przepis rzeczywiście wskazuje siedmiodniowy termin na przedłożenie umów podwykonawczych, to niedochowanie go nie zwalnia zamawiającego z obowiązku zapłaty.
„Jak słusznie wywodzi autor apelacji powoda, ustawodawca nie przewidział takiej sankcji za przekroczenie terminu (jak też żadnej innej), a sam wymóg zachowania terminu nie został wprowadzony do art. 143c ust. 1 i 2 ustawy p.z.p. określających warunki odpowiedzialności zamawiającego. Daje to podstawę do uznania, że siedmiodniowy termin z art. 143b ust. 8 p.z.p. ma charakter jedynie dyscyplinujący wykonawcę i podwykonawcę. Zgodzić się także należy, że interes samego zamawiającego jest chroniony przez to, że odpowiada tylko za należności powstałe dopiero po przedłożeniu mu umowy” – podkreślił w opublikowanym niedawno uzasadnieniu wyroku. Dodał, że sytuacji nie zmieniłoby uznanie terminu za zawity. Nawet wówczas zamawiający byłby zobowiązany do bezpośredniej zapłaty wynagrodzenia należnego podwykonawcy. Uchylanie się od niej byłoby sprzeczne z art. 5 kodeksu cywilnego, zgodnie z którym nie można czynić ze swego prawa użytku, który byłby sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego.
„Powoływanie się przez stronę pozwaną na jednodniowe opóźnienie w przedłożeniu umowy w celu całkowitego uniknięcia zapłaty ma właśnie charakter nadużycia prawa. Taka postawa jest sprzeczna zarówno ze społeczno-gospodarczą funkcją tego uregulowania, jak i dobrymi obyczajami, i zasługuje na negatywną ocenę moralną” – uzasadnił sąd. ©℗

orzecznictwo

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie z 1 marca 2022 r., sygn. akt I AGa 143/20 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia