Wykorzystywanie cudzego oprogramowania, zagarnianie znaków towarowych oraz import równoległy towarów bez zgody właścicieli marek – to nowe pomysły Federacji Rosyjskiej mogące uderzać w interesy m.in. polskich właścicieli praw własności intelektualnej. Są już pierwsze przypadki naruszenia praw polskich firm, które wycofały się z rosyjskiego rynku. Prawnicy spodziewają się, że wkrótce możemy usłyszeć o kolejnych.

DGP dotarł do informacji, że Rosjanie zapowiedzieli przyspieszenie rozpatrywania wniosków patentowych – udzielenie prawa może się odbywać nawet ciągu 28 dni od daty zgłoszenia. To może mieć olbrzymie znaczenie dla rodzimych wynalazców. Po pierwsze, powinni oni na bieżąco monitorować, czy w Federacji Rosyjskiej nie zgłoszono patentów bliźniaczych do stosowanych przez nich rozwiązań. W razie czego mają oni bowiem prawo wnieść sprzeciw. Kłopot w tym, że nawiązanie współpracy z rosyjskimi rzecznikami patentowymi może być nie lada wyzwaniem – przede wszystkim przez odcięcie większości tamtejszych banków od systemu rozliczeń bankowych SWIFT.
Po drugie, gdy np. w Europejskim Urzędzie Patentowym są publikowane zgłoszenia o rozpoczęciu procedury nadania praw ochronnych patentom, w Federacji Rosyjskiej mogą się pojawić podobne zgłoszenia.
– Z racji tego, że będą rozpatrywane znacznie szybciej, a Rosja jest sygnatariuszem międzynarodowych konwencji związanych z ochroną własności intelektualnej, właściciele praw do rosyjskich patentów będą mogli próbować blokować lub ograniczać zakres ochrony zgłoszeń patentowych dokonywanych na całym świecie – tłumaczy doradca techniczny i aplikant rzecznikowski Marcin Wychota.
Co więcej, na ostatnim posiedzeniu rosyjskiej Rady ds. Własności Intelektualnej dano przyzwolenie na szerokie zastosowanie technologii inżynierii odwróconej. To, mówiąc możliwie najprościej, np. proces uzyskiwania kodu źródłowego w wyniku analizy kodu sklepowej wersji programu albo gry komputerowej. Dzięki takiej operacji można uzyskać działający kod, który da się przepisywać pod własne potrzeby. Ma to być odpowiedź na odcięcie Rosjan od możliwości wykorzystywania zagranicznego oprogramowania, przede wszystkim biurowego, ale również sklepów z aplikacjami na smartfony, systemów operacyjnych, a nawet fontów komputerowych (krojów pisma).
Głośno było też niedawno o podpisanym 29 marca br. przez rosyjskiego premiera Michaiła Miszustina dekrecie znoszącym odpowiedzialność za tzw. import równoległy. Kilka dni temu rosyjski resort przemysłu zapowiedział utworzenie listy marek, których producenci zdecydowali się na zakończenie swojej działalności w Rosji. W założeniu ich legalnie wytworzone towary będą mogły być importowane do Federacji Rosyjskiej z innych rynków, bez zgody producentów. Na celownik mają trafić przede wszystkim te firmy, które całkowicie odcięły się od rosyjskiego rynku, tj. zwolniły lokalnych pracowników i odmówiły dalszych dostaw towarów.
Z problemem sprzedaży towarów oraz wykorzystywania znaków towarowych bez zgody producenta boryka się obecnie polski koncern kosmetyczny Inglot. Jego szef na łamach portalu Wyborcza.pl wskazał, że rosyjski dystrybutor nie tylko dalej sprzedaje asortyment towarów wyprodukowanych przez polską spółkę, lecz także wykorzystuje markę do wprowadzania na rynek innych produktów. Zdaniem prawników przedsiębiorcy mają niezwykle ograniczone możliwości podejmowania interwencji względem tego typu naruszeń. Marcin Wychota namawia jednak, aby firmy – w miarę możliwości – dokumentowały wszelkie przypadki naruszenia ich praw własności intelektualnej. W Rosji czas przedawnienia dla spraw dotyczących takich naruszeń wynosi bowiem trzy lata.
To nie wszystko. Jak poinformowała rosyjska agencja informacyjna TASS, w tamtejszej izbie parlamentu (Dumie) pojawił się projekt ustawy o nacjonalizacji mienia obywateli z krajów nieprzyjaznych. Zakłada on przejmowanie majątku ruchomego i nieruchomego, środków pieniężnych, depozytów bankowych, papierów wartościowych, praw korporacyjnych i innych – w tym także potencjalnie praw własności intelektualnej.
Na razie jednak szef rosyjskiego urzędu patentowego (Rospatent) odniósł się do tego, że do organu zaczynają wpływać zgłoszenia o nadanie praw ochronnych do znaków towarowych niezwykle przypominających oznaczenia należące do znanych korporacji. Przykładowo zgłoszono znak дядя Ваня (z ros. Wujaszek Wania) wyglądający jak logotyp sieci restauracji McDonald’s. 1 kwietnia br. szef Rospatentu wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że urząd będzie rozpatrywał tego typu zgłoszenia zgodnie z obowiązującymi przepisami. A obecność wcześniej zarejestrowanego identycznego lub podobnego znaku towarowego znanego w Rosji będzie bezwzględną przeszkodą w rejestracji oznaczenia.
– Wygląda na to, że szef Rospatentu stara się nie naruszać międzynarodowych konwencji w zakresie praw własności intelektualnej. Jak długo będzie mógł sobie na to pozwolić, będzie zależeć od dalszej polityki ustalanej na Kremlu – konkluduje Marcin Wychota.