Nie da się przewidzieć, kogo sąd zwolni z opłaty za pozew, nawet jeśli mamy do czynienia z podobnymi sytuacjami ‒ wskazują pełnomocnicy. To problematyczne dla tych przedsiębiorców, którzy walczą o odszkodowania za pandemiczne obostrzenia.

Choć w ostatnim czasie sytuacja związana z pandemią koronawirusa trochę się poprawiła, a przedsiębiorcy mogli nieco głębiej odetchnąć, to większość z nich nadal odczuwa skutki wielomiesięcznego zamknięcia działalności. Obostrzenia w trakcie kolejnych wzrostów zakażeń w szczególny sposób dotknęły kilka branż - zwłaszcza turystyczną, eventową, fitness czy gastronomiczną. Z powodu licznych wątpliwości (zwłaszcza konstytucyjnych) związanych z formą wprowadzenia obostrzeń wielu przedsiębiorców zdecydowało się wkroczyć na drogę sądową i wytoczyć powództwa przeciwko Skarbowi Państwa. Domagają się w nich przede wszystkim odszkodowań za poniesione w związku z lockdownami straty. Problem jednak w tym, że do skutecznego wniesienia powództwa konieczne jest uiszczenie opłaty sądowej ‒ w wysokości 5 proc. wartości przedmiotu sporu. W zależności od sytuacji kwota ta sięga czasem kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy złotych.
Zwolnić można, ale…
Teoretycznie sąd może ‒ w wyjątkowych przypadkach ‒ zwolnić stronę od ponoszenia kosztów sądowych. Taką możliwość dają przepisy ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 2257). Dotyczy to zarówno osób fizycznych, prawnych, jak i tzw. ułomnych osób prawnych. Jeśli wniosek składa osoba fizyczna, musi wykazać w nim, że nie jest w stanie ponieść kosztów sądowych bez znaczącego uszczerbku dla utrzymania siebie lub rodziny.
Tyle teorii, bo w praktyce sprawa nie jest prosta i wymaga indywidualnego podejścia. Wystarczy podać przykłady spraw, w których jeden przedsiębiorca uzyskał częściowe zwolnienie z opłaty, natomiast wobec drugiego sąd odmówił zastosowania przepisu.
W pierwszym przypadku wniosek złożyła powódka prowadząca działalność hotelarską i nieposiadająca oszczędności. Z kolei majątek, który wykazała w oświadczeniu, jest przeznaczony w przeważającej mierze właśnie na działalność gospodarczą. Jej pozew trafił do Sądu Okręgowego w Warszawie ze względu na to, że pozwanym o odszkodowanie za straty poniesione w trakcie lockdownu był Skarb Państwa. Sąd w niedawno doręczonym postanowieniu, do którego dotarł DGP (sygn. akt IV C 618/21), przychylił się do wniosku, uznając, że powódka jest w stanie uiścić jedynie niewielką część opłaty ‒ w wysokości 500 zł.
‒ W przedmiotowej sprawie należy mieć na uwadze, iż powódka powinna liczyć się z koniecznością pokrycia kosztów sądowych związanych z wytaczanym powództwem choćby w pewnej części. Instytucja zwolnienia od kosztów sądowych nie może bowiem służyć do umożliwiania stronie wszczynania procesów sądowych bez jakichkolwiek ograniczeń. Odpłatność postępowania sądowego jest regułą, która może doznać wyjątków jedynie w szczególnie uzasadnionych przypadkach ‒ podkreślono w uzasadnieniu rozstrzygnięcia.
Wskazano w nim również, że problemy finansowe powódki, choć faktycznie były wywołane pandemią, mają przejściowy charakter. Sąd uznał więc za uzasadnione częściowe zwolnienie z opłaty (patrz: infografika).
Ta sama branża, ten sam sąd, inna decyzja
Przypomnijmy jednak sprawę, o której pisaliśmy w połowie września („Sąd nie zwalnia przedsiębiorców z kosztów. Bo mogli zaoszczędzić” ‒ DGP nr 178/2021). Chodziło o przedsiębiorcę, który również prowadził działalność hotelarską. Pozwał Skarb Państwa na kwotę 660 tys. zł, co spowodowało, że powinien uiścić opłatę sądową w wysokości ok. 33 tys. zł. Ze względu na właściwość sprawa również trafiła do SO w Warszawie. Przedsiębiorca złożył wniosek o zwolnienie z kosztów, wykazując, że przez pandemię ponosi straty, a musi liczyć się z comiesięcznymi wydatkami: wypłacaniem pracownikom pensji, uiszczaniem stałych opłat i zobowiązań kredytowych. Sąd dość surowo ocenił jednak jego sytuację. W uzasadnieniu odmowy zwolnienia z kosztów wskazywał, że powód, jako profesjonalista, powinien zaoszczędzić niezbędną kwotę i przewidzieć, że być może konieczne będzie złożenie pozwu do sądu.
Adwokat Anna Çoban, partner w Kancelarii Adwokackiej Çoban Legal i pełnomocniczka obu przedsiębiorców, podkreśla, że nieprzewidywalność rozstrzygnięć w sprawie zwolnienia z kosztów sądowych w obrębie tego samego sądu to częsty problem. Zauważa, że w zasadzie nie wiadomo, dlaczego jeden przedsiębiorca, który ucierpiał na skutek obostrzeń, uzyskuje zwolnienie z opłaty sądowej, a wobec drugiego nie wykazuje się wyrozumiałości. Tym bardziej że ‒ tak jak w przedstawionych sytuacjach ‒ dzieje się tak nawet w obrębie przedsiębiorców z tej samej branży.
‒ Brakuje w tym logiki ‒ kwituje mec. Çoban.
Przepisy z dużym polem do interpretacji
Adwokat Wiktor Wesołowski, partner w kancelarii LWW Łyszyk Wesołowski i Wspólnicy, zaznacza, że rozbieżności związane ze sposobem orzekania o zwolnieniu z kosztów sądowych to coś, z czym regularnie spotyka się w praktyce kancelarii. Stało się to szczególnie widoczne w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat.
‒ Przedsiębiorcy w podobnej sytuacji ekonomicznej w jednym przypadku uzyskują zwolnienie z kosztów, w drugim spotykają się z odmową. Mam wrażenie, że to wynika z ogólnej formuły przepisu, który nie wskazuje, czym jest „brak dostatecznych środków”. Siłą rzeczy pozostawia to dość szeroką swobodę interpretacyjną konkretnemu sędziemu w konkretnej sprawie. Nie ulega wątpliwości, że wniosek każdorazowo trzeba dobrze uargumentować, nie wystarczy np. ogólne powołanie się na sytuację związaną z pandemią ‒ wymienia mec. Wesołowski.
Podkreśla też, że trudności dotyczą nie tylko osób fizycznych, ale też osób prawnych czy ułomnych osób prawnych. W tych dwóch ostatnich przypadkach uzyskanie zwolnienia z kosztów jest szczególnie trudne, głównie ze względu na brak jasnych kryteriów i wytycznych w ustawie.
‒ Przepis dotyczący jednostek organizacyjnych jest sformułowany w bardzo ogólny sposób, wskazuje jedynie na to, że przesłanką zastosowania zwolnienia jest to, że podmiot nie ma dostatecznych środków na uiszczenie opłaty sądowej. Nie sprecyzowano tak naprawdę w żaden sposób, na jakie okoliczności taka osoba prawna czy przedsiębiorca powinni zwrócić uwagę, jakie dane finansowe przedstawić wraz z wnioskiem, by uzyskać aprobatę. W przypadku osób fizycznych mamy formularz, który wskazuje, co powinna poświadczyć, jest więc nieco prościej, jeśli chodzi o same formalności ‒ tłumaczy mec. Wesołowski.
Dodatkową przeszkodą, na którą zwraca uwagę prawnik, jest przepis, który wprowadzono nowelizacją z 2019 r. (Dz.U. z 2019 r. poz. 785). Zakłada on, że spółka składająca wniosek musi wykazać, że także wspólnicy lub akcjonariusze nie mają dostatecznych środków na zwiększenie majątku spółki lub udzielenie jej pożyczki. To jeszcze bardziej zawęża możliwości zwolnienia podmiotu z opłaty.
‒ Moim zdaniem ten przepis jest kontrowersyjny, bo spółki są osobnymi podmiotami handlowymi i powinno być oczywiste, zwłaszcza jeżeli mowa o spółkach kapitałowych, że ryzyko wspólników czy akcjonariuszy powinno się zamykać w granicach inwestycji, których dokonali, a nie obejmować także dodatkowe obowiązki związane z kosztami postępowań cywilnych ‒ pointuje mec. Wesołowski.
ikona lupy />
Całkowite i częściowe zwolnienie przedsiębiorcy z kosztów sądowych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe