Zapewne wielu członków spółdzielni i wspólnot zacznie się poważnie zastanawiać, czy funkcja rzeczywiście jest warta takiego ryzyka.

W DGP z 24 stycznia informowaliśmy o tyleż drakońskich, co wybiórczo adresowanych sankcjach, które na zarządy spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych ma nałożyć procedowana właśnie rządowa ustawa o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców paliw gazowych.
Pokrótce przypomnę tylko, że za niedopełnienie obowiązku złożenia sprzedawcy paliwa odpowiedniego oświadczenia (w którym zostanie szacunkowo wyliczone m.in. przewidywane zużycie gazu w poszczególnych gospodarstwach domowych) członkowie zarządów będą musieli liczyć się nie tylko z odpowiedzialnością cywilną (obowiązek wyrównania sprzedawcy jego „strat”), lecz także karną. Grzywna w takim wypadku wyniesie od 500 zł do 50 tys. zł, ale to nie koniec. Sąd zyska także możliwość orzeczenia zakazu pełnienia funkcji. I ani słowa, dlaczego sankcje mają dotknąć tylko zarządzających spółdzielniami i wspólnotami.
Mamy więc do czynienia z całkowicie nową regulacją, która może mieć wręcz atomową siłę rażenia. W dodatku, z czym trudno się pogodzić, tak drastyczne rozwiązania przemycono w akcie prawnym, który reguluje kwestie ochrony obywateli przed podwyżkami cen gazu. Tylko, powiedzmy sobie szczerze, kto miał je wyłapać w gąszczu specjalistycznych formułek (w które projekt ustawy obfituje) bez rzetelnego etapu opiniowania i konsultacji? A te pominięto ze względu na pilny tryb procedowania. Projekt ustawy w Sejmie procedowano (uwaga!) trzy dni. Pierwsze, drugie, trzecie czytanie i sprawa załatwiona. Projekt przeszedł w zasadzie jednogłośnie, od poparcia wstrzymał się jeden (!) poseł. Jeśli ustawa rzeczywiście wejdzie w życie w takiej formie, zainteresowanym po publikacji pozostanie jeden dzień na zapoznanie się z nowymi przepisami. A nikt przecież nie będzie mógł w przyszłości zasłaniać się nieznajomością prawa, nawet takiego, które uchwalane jest co najmniej zbyt szybko i na skróty. Zapewne wielu członków spółdzielni i wspólnot zacznie się poważnie zastanawiać, czy funkcja rzeczywiście jest warta takiego ryzyka.
Trochę boli mnie jedno: ta ustawa, ponownie jak dziesiątki innych, za chwilę stanie się tylko wspomnieniem, bo na jej miejscu pojawi się 10 innych regulacji, które będzie trzeba poprawiać kolejnymi nowelizacjami. A psucie prawa, nieprecyzyjność przepisów i legislacyjne niedbalstwo spowszedniało nam już tak bardzo, że nawet się tym nie zdziwimy.