Jeżeli przedsiębiorca nie mógł zrealizować umowy z kontrahentem, to może uwolnić się od odpowiedzialności, o ile udowodni brak swojej winy. To szczególnie ważne w obliczu problemu z dostępnością surowców i komponentów.

Niedawno na łamach dodatku Firma i Prawo opisywaliśmy wpływ kłopotów z uzyskaniem materiałów potrzebnych do realizacji zamówień publicznych na sytuację przedsiębiorców realizujących te zamówienia lub stających do przetargów. Zerwane łańcuchy dystrybucji, zakorkowane kanały transportowe oraz szybujące ceny surowców i komponentów stanowią również problem dla właścicieli firm mających zobowiązania wobec innych podmiotów gospodarczych. Wielu z nich staje przed widmem zapłaty kar umownych albo roszczeń o odszkodowanie w związku z brakiem realizacji kontraktu. Jednak nie w każdym przypadku będą ponosić surowe konsekwencje niespełnienia roszczeń. Istnieją bowiem okoliczności, które mogą usprawiedliwić firmę. Jakie działania należy podjąć, aby zminimalizować ryzyko?
Zmiana warunków
Przedsiębiorcy doświadczający problemów z dostawami powinni w pierwszej kolejności sprawdzić, jak wyglądają zapisy umowne dotyczące odpowiedzialności za niewywiązanie się ze zobowiązań. Jeżeli zapisy te okażą się dla przedsiębiorcy niekorzystne, wciąż istnieje możliwość ich zmiany, przy skorzystaniu z klauzuli nadzwyczajnej zmiany stosunków (art. 3571 kodeksu cywilnego; dalej: k.c.). Łukasz Ozga, radca prawny, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga, ekspert prawny i członek Konwentu BCC, tłumaczy, że stosuje się ją w sytuacji, gdy obie strony dostrzegą, że z uwagi na pojawiające się okoliczności wykonanie umowy na ustalonych wcześniej zasadach wiązałoby się z możliwością powstania szkody dla obu kontrahentów. Strony mogą wystąpić z powództwem do sądu, a ten może np. zmienić sposób wykonania zobowiązania (rozłożyć je na raty, zmienić termin etc.) albo orzec o całkowitym rozwiązaniu umowy.
Bartosz Ulczycki, prawnik w Kancelarii DGTL Kibil Piecuch i Wspólnicy, wskazuje z kolei możliwość zastosowania art. 475 par. 1 k.c., dotyczącego następczej niemożliwości świadczenia. Z przepisu wynika wprost, że świadczenie, które stało się niemożliwe do wykonania na skutek okoliczności, za które strona nie podnosi odpowiedzialności, skutkuje wygaśnięciem zobowiązania. Jeżeli więc firma zawarła umowę np. na dostarczenie 100 samochodów w terminie sześciu miesięcy, a opóźnienia logistyczne znacznie przekroczyły umówiony termin, to mimo że świadczenie było możliwe do wykonania w momencie zawierania kontraktu, może nastąpić wygaśnięcie zobowiązania.
– Kluczowe jest jednak to, aby niemożliwość świadczenia wystąpiła po zobowiązaniu się do określonego świadczenia. Ponadto niemożliwość musi być zupełna i trwała. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to możemy mówić o wygaśnięciu zobowiązania – tłumaczy Bartosz Ulczycki. I dodaje, że wykazanie niemożliwości świadczenia będzie o wiele łatwiejsze dla przedsiębiorców, którzy zawierali umowy przed rozpoczęciem występujących braków materiałów. Jeżeli natomiast przedsiębiorca zobowiązał się do wykonania określonych prac, mając już wiedzę, że na rynku jest znaczny brak materiałów, to wykazanie niemożliwości świadczenia może być znacznie utrudnione, o ile nie niemożliwe. Jeżeli zaś braki występują w okresie znacznie dłuższym, aniżeli byłoby to normalne, tj. np. w okresie powyżej roku, to warunek trwałości można uznać za spełniony. – Natomiast jeżeli braki byłyby tylko przejściowe, przez np. trzy miesiące, to nie zachodzi trwałość niemożliwości – wskazuje Ulczycki.
Można się powołać na siłę wyższą
Co do zasady dłużnik jest zobowiązany do naprawienia powstałej u kontrahenta szkody. Chyba że fakt niewykonania bądź nienależytego wykonania umowy jest następstwem okoliczności, za które on nie ponosi odpowiedzialności. Przesłanką zwalniającą z odpowiedzialności może być np. wystąpienie siły wyższej. To zdarzenie zewnętrzne, niemożliwe do przewidzenia, którego skutkom nie można zapobiec. Za taką okoliczność z pewnością można uznać pandemię koronawirusa – ale nie w każdym przypadku.
Łukasz Ozga tłumaczy, że ocena zależy od stanu faktycznego. Można jednak przyjmować, że dłużnik niewykonujący kontaktu zawartego jeszcze przed pandemią koronawirusa, gdy nie dało się przewidzieć wynikających z niej skutków, będzie miał silniejsze argumenty niż ten, który znał ryzyko zerwania łańcucha dystrybucji towarów związane z trwającą pandemią. Przy powoływaniu się na siłę wyższą musi istnieć związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy występującymi okolicznościami a powstałą szkodą. Kluczowe mogą też okazać się dowody na to, że przedsiębiorca mający kłopoty z realizacją zobowiązania szukał możliwości uchronienia swojego kontrahenta przed szkodą, np. próbował odnaleźć inne źródła potrzebnych komponentów i surowców.
Regulacje branżowe
Sposób poradzenia sobie z sytuacją może zależeć od branży, z którą mamy do czynienia. Artykuł 651 k.c. wskazuje, że jeżeli zajdą okoliczności, które mogą przeszkodzić prawidłowemu wykonaniu robót budowlanych, to ich wykonawca powinien niezwłocznie zawiadomić o tym fakcie inwestora. Może być m.in. informacja o braku dostępności odpowiednich wyrobów lub dostępności zamienników, zazwyczaj gorszej jakości. – Zawiadomienie może mieć ten skutek, że inwestor nie będzie uprawniony do dochodzenia odsetek za zwłokę, ponieważ nie będzie ona wynikała z winy wykonawcy – podkreśla Bartosz Ulczycki.
Gdy doszło do znacznego wzrostu cen materiałów budowlanych, a wzrostu tego nie można było przewidzieć, lub gdy materiałów budowalnych brakuje na rynku i w związku z tym wykonawcy groziłaby rażąca strata, może się on też zwrócić do sądu o podwyższenie należnego mu wynagrodzenia ryczałtowego lub o rozwiązanie łączącej go z inwestorem umowy (art. 632 par. 2 k.c.). Sąd nie dokona jednak podwyższenia wynagrodzenia, a także nie rozwiąże umowy, jeżeli strony mogły przewidzieć podwyżkę cen materiałów lub ich ograniczoną dostępność. Najprawdopodobniej sąd nie uzna za zasadne roszczenia wykonawcy w sytuacji, gdy zawarł on umowę już w trakcie pandemii.
– Przed rozpoczęciem drogi sądowej w pierwszej kolejności warto zwrócić się do inwestora o polubowne rozwiązanie sprawy i rozważanie podwyższenia wynagrodzenia z uwagi na zaistniałe okoliczności – mówi Bartosz Ulczycki.
Bezpieczeństwo zawczasu
Z kolei firmy dopiero teraz zawiązujące kontakty powinny zwrócić szczególną uwagę na klauzule odpowiedzialności za niewykonanie oraz nienależyte wykonanie zobowiązania. W kontrakcie można bowiem zastrzec, jakie możliwe trudności związane z realizacją umowy mogą stanowić wyłączenie od odpowiedzialności. Mogą to być np. wprowadzane przez rząd ograniczenia epidemiczne, zerwanie łańcucha dostaw albo nawet drastyczny wzrost kosztów wykonania umowy. Można również wskazać, jakie okoliczności uznaje się za wspomnianą wcześniej siłę wyższą. – Warto się zastanowić, jakie tego typu scenariusze mogą się wydarzyć. Wszak w umowie pomiędzy przedsiębiorcami można umówić się na warunki, które będą akceptowalne dla obu stron – mówi mec. Ozga. Jego zdaniem kontrahenci powinni rozmawiać o możliwych ryzykach związanych z obecną sytuacją na świecie. A także informować się na bieżąco o pojawiających się przeszkodach w realizacji umowy. Wówczas mogą wspólnie poszukać korzystnego rozwiązania albo przynajmniej przygotować się na nadchodzące problemy. ©℗
Globalny kłopot
Do niedawna największe kłopoty z realizacją umów miały branże IT i motoryzacyjna. W ich przypadku brakuje mikroprocesorów do budowy komputerów i innych urządzeń elektronicznych. Bywa, że na niektóre modele aut należy czekać nawet kilkanaście miesięcy. Koncern Toyota poinformował np. o ograniczeniu globalnej produkcji we wrześniu 2021 r. o 40 proc. Przedstawiciele Volkswagena zapowiadają zaś, że z powodu braku podzespołów elektronicznych z taśm nie zjedzie w tym roku ok. 100 tys. aut marki Skoda. Duża część samochodów, mimo że jest dostarczana, jest wybrakowana. Bardzo często brakuje w nich różnych funkcjonalności opartych na brakujących półprzewodnikach (np. funkcje typu keyless).
Krąg branż, które sygnalizują problemy z surowcami z powodu przerwanych łańcuchów dostaw, powiększa się. Ostatnio branża poligraficzna alarmowała, że ma problem z dostawami papieru. A z powodu rosnących cen energii i gazu w Europie i w Chinach stają fabryki stali. W coraz gorszej sytuacji jest branża budowlana. Wyroby stalowe w ciągu ostatnich kilku miesięcy podrożały o 50–200 proc. – Pomimo wysokiej ceny budowlańcy i tak nie mogą być pewni, że zamawiane produkty będą dostępne, co może doprowadzić do opóźnień w wykonywanych przez nich robotach budowlanych – opisuje Bartosz Ulczycki.
Podstawa prawna
• art. 3571, art. 475 par. 1, art. 651, art. 632 par. 2 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1740; ost.zm. Dz.U. z 2021 r. poz. 1509)