Rosnące koszty prądu? A może coraz wyższe ceny – z powodu drogich kontenerów – komponentów sprowadzanych z Azji? Albo ich niedostępność? A może jednak rosnące wynagrodzenia pracowników lub trudności ze znalezieniem kogokolwiek do pracy?

To od kilku miesięcy codzienność w prowadzeniu biznesu. Na szczęście te wyzwania pojawiają się stopniowo, więc jest czas na ich absorpcję i dostosowanie firmy do działania w mniej sprzyjających warunkach. Gorzej, gdy nagle firmę dotyka strata 300–400 tys. zł wynikająca z braku zapłaty za towar. W dodatku w praktyce nie do odzyskania.
Wydawało się, że to szczytowy okres pandemii, gdy każda firma chciała sprzedać cokolwiek i komukolwiek, będzie okresem żniw dla oszustów. Jednak to dopiero teraz, wraz z ożywieniem koniunktury, dynamicznie przybywa prób wyłudzeń. W ostatnich miesiącach polscy ubezpieczyciele notują coraz większą liczbę zgłoszeń od krajowych producentów bądź firm handlowych, które wysyłają towar do zagranicznego kontrahenta z odroczonym terminem płatności.
– Oszustwa są skuteczniejsze, gdy towar ma trafić za granicę. Krajowe zamówienia łatwiej sprawdzić i ewentualnie później ścigać. Dochodzi tu też psychologia. Z zagranicy zwykle zgłasza się renomowana sieć handlowa, która chce zakupić partię towaru i jednocześnie obiecuje, że to początek bardzo korzystnej współpracy. Wiele firm natychmiast przechodzi do fazy realizacji zlecenia, zamiast najpierw sprawdzić kontrahenta. Oczywiście można działać na własną rękę, ale lepiej skorzystać z pomocy swojego ubezpieczyciela bądź wywiadowni gospodarczej – tłumaczy Helena Cybulska z departamentu ryzyka ubezpieczeniowego w KUKE.
Najczęściej spotykany mechanizm to e-mail przychodzący z adresu łudząco przypominającego adres znanej i wiarygodnej sieci handlowej z Wielkiej Brytanii, Francji czy Niemiec z propozycją zakupienia partii towaru. Zwykle wartość takiej dostawy oscyluje wokół 60–80 tys. euro.
– Przedsiębiorca może otrzymać e-maila od sieci bądź od pośrednika. W adresach zmieniana jest np. tylko jedna litera. Czasem tworzone są specjalne strony internetowe, by zwiększyć wiarygodność. Oszust kontaktujący się z firmą podszywa się najczęściej pod osoby rzeczywiście pracujące w danej sieci, które można znaleźć na stronie firmy bądź w mediach społecznościowych. Chyba nikt z nas nie reaguje już na wysyłany na tysiące adresów spam z afrykańskiego kraju o możliwości uczestniczenia w czyimś spadku. Natomiast do firm trafiają dokładnie sprofilowane e-maile, z zestawem informacji, które mogą osłabiać czujność – zaznacza Cybulska.
Centrale zachodnich sieci handlowych informują o ogromnej skali oszustw, które mają miejsce z wykorzystaniem ich nazwy i powołaniem się na współpracę z nimi. Ofiarami padają eksporterzy z wielu krajów Europy. Tego typu przestępstwa nie są jednak objęte polisami ubezpieczeniowymi i ich koszt obciąża przedsiębiorców. Dlatego potrzebna jest ostrożność i współpraca przedsiębiorcy z ubezpieczycielem. Każdy miesiąc przynosi kilkanaście prób udaremnionych oszustw na pokaźne kwoty.
Pandemia, jak pokazują ankiety, powoli schodzi z radarów polskich przedsiębiorców jako czynnik powodujący poważne skutki dla prowadzonej działalności. Może z wyjątkiem branży hotelarsko-gastronomicznej, gdzie wciąż 1/3 podmiotów deklaruje, że jej skutki zagrażają stabilności firmy. Natomiast najnowsze badania prowadzone wśród przedsiębiorców w skali globalnej pokazują, że ponownie największym ryzykiem są: zmiana klimatu i cyberbezpieczeństwo. Co istotne, wymuszona przez pandemię cyfryzacja oraz korzystanie na jeszcze większą skalę z handlu elektronicznego tylko podnoszą wagę tego drugiego. Może martwić to, że w percepcji ogółu społeczeństwa kwestia cyberbezpieczeństwa nie jest tak doceniana jak przez ekspertów. W efekcie wartość oszustw tego typu będzie przypuszczalnie rosła. Tylko w I półroczu w Wielkiej Brytanii wyłudzenia z kont bankowych sięgnęły 800 mln funtów.
Autorka jest członkiem zarządu KUKE