Andrzej Gantner: Mamy do zebrania rocznie ponad 11 miliardów butelek PET i konieczność uzyskania minimum 25 proc. wkładu surowca wtórnego, czyli recyklatu, w nowych butelkach. Doprawdy nie wiem, jak można zrealizować te założenia przy obecnych propozycjach ministerstwa.

Jak Polska Federacja Producentów Żywności ocenia projekt ustawy o ROP?
Projekt jest fundamentalnie niezgodny z dyrektywą odpadową i polską konstytucją. Dyrektywę narusza m.in. dopuszczenie do finansowania przez wprowadzających gospodarki odpadami innymi niż te pochodzące z ich produktów. Z opłat produktowych finansowane mają być: odbiór, transport, zbieranie, odzysk i unieszkodliwianie wszystkich odpadów komunalnych, a więc także tych nieopakowaniowych, w tym biodegradowalnych, rozbiórkowych, gabarytów czy zmieszanych. Brakuje też zapewnienia kosztowej efektywności zbierania i zagospodarowywania odpadów opakowaniowych w związku z brakiem jakichkolwiek wymagań w tej sprawie wobec gmin.
Wbrew konstytucji jest natomiast regulowanie stosunków dotyczących danin w drodze rozporządzenia, bo tak naprawdę, ze względu na zapisy ustawy, mamy tu właśnie do czynienia z daniną, a nie z opłatą. Tymczasem ustawa zasadnicza wymaga, by wszelkie istotne elementy obowiązków podatkowych regulowane były w aktach o randze ustawy. Zbyt szeroka jest również swoboda ministra klimatu ws. określania w rozporządzeniu stawek opłaty opakowaniowej. Niezgodne z konstytucją jest także ustanawianie minimalnej wysokości opłaty wynagrodzenia dla organizacji odpowiedzialności producentów w formie obwieszczenia.
Poza tym np. minister klimatu może odmówić udzielenia zezwolenia na działalność organizacji odpowiedzialności producentów. Sprzeciw ministra ani odmowa udzielenia zezwolenia nie mają jednak formy decyzji i przy ich wydawaniu nie będą uwzględnione przepisy kodeksu postępowania administracyjnego, co oznacza brak jakiejkolwiek kontroli sądowej, czy nawet administracyjnej, nad rozstrzygnięciami ministra.
To mocne zarzuty, podnoszą je też jednak organizacje pracodawców.
Niestety. Jesteśmy tym projektem głęboko rozczarowani. Koncentruje się on głównie na administracyjnym poborze i podziale pieniędzy od przedsiębiorców i nie gwarantuje poprawy w zakresie budowy nowego efektywnego systemu gospodarki odpadami opakowaniowymi w Polsce, co jest niezbędne dla ochrony środowiska. W żaden sposób nie gwarantuje też powiązania wnoszonych opłat z efektywnością realizacji określonych w dyrektywie poziomów zbiórki opakowań.
Ministerstwo całkowicie zignorowało propozycje przedsiębiorców zmierzające do faktycznej odpowiedzialności wprowadzających za efektywność i działanie systemu ROP w Polsce. Zastosowano najgorsze i niesprawiedliwe wobec biznesu rozwiązanie – wprowadzający produkty w opakowaniach staną się odpowiedzialni za uzyskanie poziomów zbiórki i recyklingu odpadów po opakowaniach, nie mając przy tym żadnej możliwości kontroli i wpływu na efektywność działań, gdyż zbiórkę i przetwarzanie mają prowadzić gminy…
Ten ostatni zarzut podzielają nawet NGO…
To absurdalna propozycja – jeśli poziom recyklingu zbieranych przez gminę odpadów nie będzie wystarczający, co w obliczu proponowanej ustawy jest wysoce prawdopodobne, że wprowadzający, którym odebrano wszelkie narzędzia wpływu na efektywność systemu, będą zobowiązani nie tylko do płacenia podatku opakowaniowego na rzecz złego systemu, ale dodatkowo zapłacą za jego złe działanie w postaci dodatkowej karnej opłaty produktowej!
A jak oceniacie opłatę opakowaniową?
Efektem realizacji zapisów projektu będzie ogromny wzrost kosztów dla wprowadzających, a tym samym – dla konsumenta, gdyż dyrektywa wyraźnie mówi, że koszty sytemu ROP powinny być pokryte w cenie produktu. Wprowadzający będą płacić: opłatę opakowaniową (zaproponowana maksymalna stawka w wysokości 2 zł za 1 kg może prowadzić do gigantycznego wzrostu kosztów po stronie producentów); wynagrodzenie na rzecz organizacji odpowiedzialności producentów; opłatę 2 proc. na kampanie edukacyjne. Dodatkowo niecała płacona kwota zostanie skierowana na cele dotyczące zbiórki i recyklingu opakowań. Część, czyli 2 proc., trafi do ministerstwa na dodatkowe etaty, a aż 18 proc. na bliżej niesprecyzowane dofinansowanie branży recyklingowej, mimo że pieniądze na inwestycje w tym zakresie są zagwarantowane w Krajowym Planie Odbudowy, który ma być w dużej mierze sfinansowany z funduszy unijnych.
Dodatkowo branży napojowej grozi podwójne opodatkowanie tych samych opakowań, gdyż projekt nie zakłada mechanizmu kompensacji w stosunku do opłaty zapisanej w innym projekcie ustawy dotyczącym implementacji dyrektywy SUP. Suma tych opłat to duże wyzwanie dla przedsiębiorców, a dodatkowo obciążą ich koszty administracyjne, wynikające z nowego sposobu rozliczania niektórych z tych opłat.
Efektem tego będzie znaczący wzrost cen wszystkich wyrobów w opakowaniach, w tym tak podstawowych produktów jak żywność, artykuły higieniczne, środki czystości etc. W ostatecznym rozrachunku za wszystko zapłacą więc konsumenci w cenie kupowanych produktów.
Co ciekawe i tragiczne zarazem, nie zmniejszą się też znacząco obciążenia dla mieszkańców z tytułu gospodarki odpadami w gminach: przy takich zapisach ustawy system komunalny pozostanie dysfunkcyjny, co w połączeniu z ustawicznymi nowelizacjami ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach będzie skutkowało rosnącymi wciąż kosztami dla obywateli. Polska nie zdoła też zrealizować swoich zobowiązań unijnych – cele recyklingu wyznaczone w dyrektywach mogą nie zostać spełnione, a koszty związane z karami znajdą swoje odzwierciedlenie w kolejnych wzrostach cen.
Jednak to nie wzrost kosztów jest głównym powodem powszechnej krytyki projektu. Wszyscy są przygotowani, że realia klimatyczne i stan środowiska wymagają nowego, efektywnego podejścia do gospodarki odpadami opakowaniowymi. Problem w tym, że projekt ustawy nie ma z tym celem nic wspólnego, a koszty, które spowoduje, nie mają żadnego powiązania z celami środowiskowymi. Z tego powodu ustawa nie nadaje się do poprawienia, ona po prostu musi być napisana od nowa.
Od początku podkreślał pan też wagę zasady kosztu netto…
Niestety projekt nie gwarantuje prawidłowego zastosowania tej zasady. Nie wiadomo, na podstawie jakich danych minister klimatu ma określać w rozporządzeniu stawki opłaty opakowaniowej i w jaki sposób potencjalne dochody ze sprzedaży zebranych przez gminy surowców faktycznie pomniejsza koszty wprowadzających. Brak tego mechanizmu oznacza fundamentalną niezgodność z zapisami dyrektywy ROP i poważne zwiększenie kosztów dla przedsiębiorców w Polsce w stosunku do innych krajów UE.
Projekt uwzględnia system depozytowy jako element realizacji obowiązków ROP. Jak ocenia pan te zapisy?
Projekt umożliwia utworzenie dobrowolnych systemów depozytowych przez pojedynczych przedsiębiorców. Zdaniem branży to najgorsze i najdroższe z możliwych rozwiązań. Tworzenie wielu pojedynczych systemów depozytowych na opakowania jednorazowego użytku po napojach zamiast jednego, obowiązkowego dla wszystkich wprowadzających będzie nieskuteczne zarówno pod względem uzyskanych poziomów zbiórki i recyklingu, jak i może być bardzo trudne dla konsumentów, którzy będą musieli dokładnie sprawdzać, czy dana butelka jest objęta depozytem, czy też nie. To zupełnie nierealne podejście. Dodatkowo tak rozdrobniony system będzie bardzo drogi w stworzeniu i użytkowaniu, ponieważ koszty rozłożą się na dużo mniejszą liczbę zebranych opakowań. Fakt, że tylko nieliczni wprowadzający i największe sieci sklepów będą mogli sobie pozwolić na takie systemy, doprowadzi do zaburzeń konkurencyjności małych i średnich przedsiębiorstw i sklepów. Duża sieć, która utworzy taki system na określony rodzaj opakowania, będzie ściągała do swoich placówek klientów zachęconych możliwością zwrotu depozytu, w ten sposób zabierając klientów sklepom tradycyjnym. Wprowadzający również znajdą się w trudnej sytuacji, gdyż mogą być zmuszeni do udziału w takich systemach bez możliwości dostępu do recyklatu i konieczności pokrycia kosztów nieswojego systemu. Mamy do zebrania rocznie ponad 11 mld butelek PET i konieczność uzyskania minimum 25 proc. wkładu surowca wtórnego (recyklatu) w nowych butelkach. Doprawdy nie wiem, jak można zrealizować te założenia przy obecnych propozycjach ministerstwa.
Jakie są zatem wasze kluczowe postulaty?
Przede wszystkim całkowita zmiana wyżej opisanych, niezgodnych z prawem i celami ROP propozycji. Ustawa ROP musi gwarantować spełnienie celów środowiskowych poprzez stworzenie nowoczesnego, efektywnego i racjonalnego ekonomicznie systemu gospodarowania odpadami. Nie może być kolejnym podatkiem i sposobem na finansowanie całkowicie nieefektywnych rozwiązań i bliżej nieokreślonych inwestycji oraz kolejnych stanowisk w administracji państwowej. Ustawa nie może powodować obniżenia konkurencyjności polskich przedsiębiorstw i dopuszczać do wielokrotnego obciążenia opłatami tych samych opakowań. Trzeba w niej zatem uwzględnić to, że ilość odpadów opakowaniowych z opakowań przeznaczonych dla gospodarstw domowych, które zostaną zebrane selektywnie w systemie depozytowym (kaucyjnym), automatycznie pomniejszy nie tylko ilość odpadów zbieranych w systemie pojemnikowym/workowym i koszt związany z odbiorem i zagospodarowaniem tych odpadów, ale zmniejszy też ilość odpadów gromadzonych w miejscach publicznych lub zanieczyszczających te miejsca. Należy również bezwzględnie uwzględnić fakt, że ilość odpadów opakowaniowych określonych w dyrektywie SUP przeznaczonych dla gospodarstw domowych, zebranych w systemie pojemnikowym, powinna również pomniejszyć ilość odpadów gromadzonych w miejscach publicznych lub zanieczyszczających te miejsca.
Bardzo ważna jest rola wprowadzających, bo to oni w końcu, zgodnie z dyrektywą, mają być faktycznie, a nie tylko finansowo odpowiedzialni za gospodarkę odpadami opakowaniowymi. Ustawa w żaden sposób tego nie odzwierciedla, co jasno wskazuje proponowany skład rady przy ministrze klimatu – na 26 członków jest tylko dwóch przedstawicieli wprowadzających produkty w opakowaniach. A przecież za wszystkie błędy i brak efektywności systemu zapłacą właśnie wprowadzający. Będziemy też zobligowani do stosowania surowca wtórnego w nowych opakowaniach. Projekt nie daje też radzie kompetencji do wnioskowania do ministra o zmianę stawek opłaty opakowaniowej, nie mówiąc już o możliwości blokowania nieracjonalnych opłat.
Widzi pan szansę na realizację tych postulatów?
Wyjściem z sytuacji jest zaprzestanie dalszych prac nad projektem w obecnym kształcie i stworzenie – we współpracy ze wszystkimi uczestnikami rynku – nowych, skutecznych, a przede wszystkim sprawiedliwych rozwiązań. Jesteśmy gotowi, by uczestniczyć w takich pracach. Ustawa ROP nie powinna być zagrożeniem, ale szansą na zrównoważony i prośrodowiskowy rozwój polskiej gospodarki.
Branży napojowej grozi podwójne opodatkowanie tych samych opakowań, gdyż projekt o ROP nie zakłada mechanizmu kompensacji w stosunku do opłaty zapisanej w innym projekcie ustawy, dotyczącym implementacji dyrektywy „plastikowej”
Rozmawiała Sonia Sobczyk-Grygiel