Po zmianie prawa spółdzielnie będą miały obowiązek udostępnienia dokumentów na swoich stronach internetowych. Chyba że członkowie zdecydują inaczej

Przypomnijmy: kilkanaście dni temu Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii przedstawiło projekt nowelizacji obejmującej przede wszystkim prawo spółdzielcze i ustawę o własności lokali. Wprowadza ona wiele mniej lub bardziej rewolucyjnych dla spółdzielców rozwiązań, które mają przyczynić się do sprawniejszego funkcjonowania podmiotów, dać większe możliwości członkom spółdzielni i zwiększyć transparentność, zwłaszcza w kwestii udostępniania dokumentów. Ten ostatni cel ma zostać osiągnięty m.in. poprzez wprowadzenie obowiązku prowadzenia stron internetowych, na których spółdzielnie mają zamieszczać wiele istotnych dla mieszkańców dokumentów. Ustawa wprowadza jednak od tej zasady istotny wyjątek.
O ile statut nie stanowi inaczej
Ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych (t.j. Dz.U. z 2020 r. poz. 1465 ze zm.) generalnie już teraz przewiduje, że spółdzielnia powinna posiadać stronę internetową i udostępniać na niej m.in.: statut spółdzielni, regulaminy, uchwały, protokoły obrad i roczne sprawozdania finansowe. Skąd więc nowy przepis? Kluczem jest słowo „powinna”. Jak wskazuje ustawodawca w uzasadnieniu projektu, przyjęło się, że część spółdzielni po prostu nie tworzyła swoich witryn internetowych, skoro nie nakładano na nie bezpośredniego obowiązku, a interpretacja przepisu (według części doktryny) nie była jednoznaczna. Stąd potrzeba doprecyzowania tej regulacji. Rozwiązanie ma ułatwić dostęp do dokumentów zarówno członkom spółdzielni, jak i właścicielom lokali niebędących jej członkami. Będzie można zapoznać się z ważnymi informacjami nie tylko szybciej i mniej formalnie, ale i nieodpłatnie.
Szkopuł w tym, że projekt ustawy przewiduje jeden wyjątek. Obowiązek prowadzenia strony internetowej będzie można wyłączyć w statucie spółdzielni. Wprowadzenie takiego rozwiązania musieliby najpierw przegłosować członkowie spółdzielni.
Obowiązek powinien być bezwarunkowy
Agnieszka Skibińska-Lipowicz, radca prawny i wspólnik w kancelarii Sowisło & Topolewski, wskazuje, że pozostawienie przez ustawodawcę pewnego marginesu swobody może spowodować, że część spółdzielni zdecyduje się na wyłączenie w statucie obowiązku prowadzenia strony internetowej.
– Trudno oczywiście obecnie przewidzieć, czy przepis ten będzie nadużywany, z pewnością jednak pozostawienie przez ustawodawcę takiej możliwości do decyzji spółdzielniom nasuwa takie obawy. W mojej ocenie problem skorzystania z tej możliwości będzie dotyczył raczej małych spółdzielni – mówi prawniczka.
I wyjaśnia, że z jej doświadczenia wynika, iż duże i średnie spółdzielnie raczej nie unikają umieszczania dokumentów na prowadzonych przez siebie stronach internetowych i już teraz prowadzą je na bieżąco. Więcej kłopotów mają mniejsze spółdzielnie, które albo swoich witryn nie posiadają w ogóle, albo aktualizują je raczej rzadko. Zdaniem prawniczki obowiązek prowadzenia stron powinien być bezwarunkowy, zwłaszcza biorąc pod uwagę obecne realia.
– W szczególności ostatni czas pandemii uświadomił nam wszystkim, jak ważne jest, aby właśnie w takiej formie każdy miał dostęp do podstawowych dokumentów dotyczących spółdzielni i jej funkcjonowania, a tym samym mógł na bieżąco monitorować działania podejmowane przez spółdzielnie. Internet jest obecnie jednym z ważniejszych źródeł informacji i zarazem komunikacji. W związku z tym ten kanał w mojej ocenie nie może być ograniczony czy wręcz wyłączony w obszarze spółdzielczości mieszkaniowej, zwłaszcza że decyzje podejmowane przez organy spółdzielni regulują kwestie dotyczące codziennych, podstawowych sfer życia – komentuje mec. Agnieszka Skibińska-Lipowicz.
Możliwość samoregulacji
Z kolei Aleksander Czech, radca prawny i partner zarządzający w kancelarii SMM Legal, ocenia przepis jako racjonalny, zwłaszcza ze względu na bardzo duże zróżnicowanie poszczególnych spółdzielni mieszkaniowych.
– Obowiązek udostępniania dokumentów jest i powinien funkcjonować jako jeden z kluczowych dla spółdzielni mieszkaniowych, nie wydaje mi się jednak, by potrzeba było wprowadzać bezwarunkowość jednej określonej formy publikacji, jaką jest internet. Można sobie bowiem wyobrazić istnienie małej spółdzielni, której zarówno organy, jak i członkowie, ze względu na rozmiar, sytuację ekonomiczną, lokalizację lub inne czynniki poboczne, uznają prowadzenie strony internetowej za nieracjonalne i obciążające – wyjaśnia.
Jego zdaniem skala wyłączeń statutowych dotyczących prowadzenia stron internetowych nie będzie raczej powszechna, bo takie działanie mogłoby odbić się na wizerunku spółdzielni i stworzyć wrażenie, że mają one coś do ukrycia.
– W dobie cyfryzacji i komunikacji zdalnej trudno wyobrazić sobie, by spółdzielnie mieszkaniowe, modyfikując treść statutów, zaczęły – przynajmniej masowo – pośrednio utrudniać uzyskanie powszechnego dostępu do podstaw swego funkcjonowania, w tym przede wszystkim zrezygnowały z prowadzenia stron internetowych, narażając się na roszczenia bądź wątpliwości samych członków, ale i na potencjalne konsekwencje czysto ekonomiczne i wizerunkowe. Chęć swoistego „utajnienia” informacji nie będzie przecież dobrze postrzegana przez osoby zainteresowane nawiązaniem stosunków prawnych czy gospodarczych z daną spółdzielnią – wskazuje mec. Aleksander Czech.
Podobne zdanie ma adwokat Andrzej Ceglarski, który podkreśla, że prowadzenie stron internetowych to raczej wypracowany już standard, a zakres wymaganych przez ustawodawcę dokumentów jest zupełnie elementarny.
– Spółdzielnie, podobnie jak i przedsiębiorcy, raczej prześcigają się w coraz to nowych pomysłach na rozwój swojej strony internetowej, niżby chciały je likwidować. Strona internetowa to swoiste okno na spółdzielnię dla jej członków. Zwykle spółdzielnie udostępniają znacznie szerszy zakres dokumentów, informacji i danych niż ten wskazany w ustawie. Nie sądzę zatem, aby przepis w takim brzmieniu miał być w praktyce spółdzielczej nadużywany – podsumowuje adwokat.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach