Po krytycznych uwagach wobec ogłoszonej w marcu propozycji wprowadzenia zakazu promowania piwa Ministerstwo Zdrowia (MZ) postanowiło dokręcić śrubę i zabronić również reklamowania tego napoju. Z kolei pokłosiem ogólnopolskiej debaty o nocnej prohibicji jest zapowiedź stopniowego usuwania napojów wysokoprocentowych ze stacji paliw (koncesje alkoholowe mają wygasnąć najpóźniej po pięciu latach od dnia wejścia w życie ustawy). To najważniejsze zmiany w nowej wersji projektu nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi oraz ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych.
Branża piwowarska protestuje
– W projekcie ustawy zaproponowano naszym zdaniem zbyt daleko idące zmiany przepisów, takie jak: całkowity zakaz reklamy piwa, zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych czy ograniczenia sprzedaży alkoholu online. W naszym odczuciu mogą one naruszać prawo do swobodnego prowadzenia działalności gospodarczej – mówi Mariusz Zielonka, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan.
Jeszcze dalej posuwa się w ocenie projektu Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie. Zakaz reklamowania piwa jest dla niego zupełnie niezrozumiały.
– Resort zdrowia podąża złą ścieżką. Próbuje się wytworzyć nieprawdziwe wrażenie, jakoby nadmierna konsumpcja alkoholu w Polsce wynikała ze spożycia piwa. To nieprawda. Warto zwrócić uwagę na brak proporcji między ograniczeniami, które spotykają naszą branżę, i producentów mocniejszych alkoholi. Dlaczego resort nie walczy z tzw. małpkami albo nocną sprzedażą alkoholu? Zamiast tego uderza w branżę piwowarską – pyta Morzycki.
Jego spostrzeżenia podzielają prawnicy, z którymi rozmawiamy.
– Zaskakujące jest to, że po tym, jak przez Polskę przetoczyła się debata na temat nocnej prohibicji oraz w sytuacji, gdy mamy do czynienia z plagą tzw. małpek, resort zdrowia rusza z ofensywą przeciwko branży piwowarskiej. Spodziewałbym się raczej regulacji wymierzonych w producentów mocniejszych alkoholi, tymczasem dla nich resort nie przewidział nowych obostrzeń – mówi Dawid Siedlecki, radca prawny, ekspert ds. prawa alkoholowego oraz autor bloga „Browar Paragraf – blog o prawie alkoholowym”.
Nasz rozmówca zwraca uwagę na niewykorzystanie prac nad nowelizacją jako szansy na uwspółcześnienie nieprzystających do dzisiejszej rzeczywistości niektórych pojęć i definicji zawartych w ustawie.
– Jednym z absurdów jest choćby zakaz promocji alkoholu w pismach młodzieżowych albo na kasetach wideo. Tymczasem o mediach społecznościowych ani słowa. Same definicje reklamy i promocji są sprzeczne z tym, jak te pojęcia rozumie branża marketingowa, co rodzi ciągłe problemy – ostrzega Dawid Siedlecki.
Co ze sponsoringiem przez producentów alkoholu?
Ustawa operuje trzema pojęciami odnoszącymi się do zakorzeniania w świadomości konsumentów marki alkoholu. W dużym uproszczeniu reklama to publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych napojów alkoholowych; promocja to np. publiczna degustacja, rozdawanie gadżetów albo upustów i rabatów. Z kolei sponsorowanie to finansowanie np. meczu „dla upowszechniania, utrwalania lub podniesienia renomy nazwy, producenta lub dystrybutora, znaku towarowego lub innego oznaczenia indywidualizującego przedsiębiorcę, jego działalność, towar lub usługę, w zamian za informowanie o sponsorowaniu”.
– Zakazano promowania i reklamy wszystkich napojów alkoholowych. To oznacza, że wciąż dozwolony będzie sponsoring. Producent alkoholu – zazwyczaj duży podmiot, bo tylko on ma na to wystarczające fundusze – wciąż będzie mógł informować o tym, że jest sponsorem wydarzenia muzycznego albo sportowego i tworzyć tzw. strefy kibica – wskazuje mec. Siedlecki.
Nie zmieniono przepisów przewidujących legalne formy informowania o sponsoringu (dotyczą one napojów zawierających od 8 proc. do 18 proc. alkoholu). Nazwa producenta lub dystrybutora oraz jego znak towarowy mogą zostać umieszczone na tablicy informacyjnej związanej z daną imprezą, wewnątrz dzienników i czasopism, na zaproszeniu, bilecie, plakacie, produkcie oraz w spocie telewizyjnym i radiowym (pod warunkiem że nie wystąpi w nim żaden człowiek).
– Wciąż będzie można sponsorować wydarzenia sportowe, kulturalne albo artystyczne. W praktyce pojawiają się jednak wątpliwości, czy wskazanie marki produktu lub producenta piwa na koszulce piłkarskiej po wejściu w życie nowelizacji nie będzie już zakazaną reklamą. Z jednej strony możemy informować o sponsorowaniu, posługując się marką alkoholu, ale ta sama marka upubliczniona bez wskazania sponsorskiego jest już uznawana za reklamę alkoholu – wyjaśnia Tomasz Kaczyński, radca prawny, współzarządzający praktyką Life Science oraz partner kancelarii Rymarz Zdort Maruta. Jak bowiem dodaje, reklamą napojów alkoholowych jest publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych napojów alkoholowych.
– Obecnie browary nie mają z tym problemu, gdyż ich reklama jest dopuszczalna. W przypadku uchwalenia projektowanych przepisów te wątpliwości prawne odżyją – ostrzega mec. Kaczyński.
Zakaz reklamy piwa wynika z troski o zdrowie?
W uzasadnieniu do projektu ustawy resort zdrowia podkreśla, że ekspozycja na reklamy alkoholu znacząco zwiększa ryzyko picia alkoholu przez nieletnich. „W przypadku reklam telewizyjnych, których odbiorcą była młodzież, prawdopodobieństwo picia konkretnych marek napojów alkoholowych było aż pięciokrotnie większe niż w przypadku młodzieży, która nie widziała reklam. Szczególnie silny negatywny efekt, w postaci zwiększonego picia alkoholu oraz upijania się w młodszym wieku, mają na młodzież reklamy telewizyjne, w których pojawia się motyw imprezy” – czytamy.
– Przepisy dotyczące reklamy są rygorystyczne. Kompromis w tym obszarze został ukształtowany 20 lat temu i z powodzeniem funkcjonuje. Nie ma żadnych danych, które świadczyłyby o tym, że reklama zwiększyła spożycie piwa. Ograniczenia powinny być proporcjonalne do występującego problemu. Tymczasem w ostatnich pięciu latach spożycie piwa spadło o kilkanaście procent – kontruje Bartłomiej Morzycki.
„Badania potwierdzają silny związek pomiędzy ekspozycją na reklamę alkoholu a upijaniem się młodych dorosłych. Podobne wyniki, ale w odniesieniu do osób poniżej osiemnastego roku życia, przyniosły też prowadzone m.in. w naszym kraju badania w ramach projektu AMPHORA” – pisze MZ w uzasadnieniu do projektu.
Tomasz Kaczyński zwraca uwagę na to, że w samej obowiązującej dziś ustawie (art. 10) podkreślono, że regulacje dotyczące cen i dostępności napojów alkoholowych powinny sprzyjać odchodzeniu od mocnych trunków na rzecz tych słabszych.
– Ograniczenie reklamy piwa bezalkoholowego jest więc sprzeczne z tym celem i może utrudnić osiągnięcie zakładanych rezultatów. Pojawia się zatem pytanie, czy projektowane przepisy faktycznie służą celom, które mają realizować – zastanawia się mec. Kaczyński.
Nasz rozmówca informuje, że w projekcie znalazła się poważna nieścisłość dotycząca miejsc, w których można sprzedawać alkohol. Przepis wskazuje, że sprzedaż detaliczna może odbywać się m.in. w sklepach, w których alkohol wydaje sprzedawca, ale z wyłączeniem napojów o niskiej zawartości alkoholu – w tym piwa.
– Jeśli interpretować ten zapis dosłownie, można by dojść do wniosku, że sklepy osiedlowe mogłyby sprzedawać jedynie mocne alkohole, natomiast sprzedaż piwa czy wina byłaby zabroniona. Taka konstrukcja przepisu byłaby całkowicie nielogiczna, co dowodzi, że projekt wymaga doprecyzowania – wskazuje Kaczyński.
Podstawa prawna
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do ponownych konsultacji i uzgodnień