We wtorek przed sejmową komisją śledczą ds Amber Gold zeznawać będzie dwoje prokuratorów z Gdańska: Hanna Borkowska z Prokuratury Okręgowej oraz Ireneusz Tomaszewski, były prokurator gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej.

Poseł z komisji śledczej Jarosław Krajewski (PiS) zaznaczył w rozmowie z PAP, że w gdańskiej prokuraturze okręgowej Hanna Borkowska sprawowała nadzór nad Prokuraturą Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz, która prowadziła sprawę Amber Gold po złożeniu zawiadomienia przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Z kolei Ireneusz Tomaszewski, wówczas jako prokurator Prokuratury Apelacyjnej, sprawował nadzór nad Prokuraturą Okręgową w Gdańsku. Szefowa sejmowej komisji ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann (PiS) powiedziała PAP, że podczas przesłuchania prok. Tomaszewskiego "na pewno padną pytania o to, od kiedy wiedział on o sprawie Amber Gold oraz jak się nią interesował".

Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz zajmowała się sprawą Amber Gold od końca 2009 r. po tym, gdy KNF złożyła zawiadomienie, że firma ta prowadzi działalność bankową bez zezwolenia. Na początku 2010 prok. referent Barbara Kijanko odmówiła wszczęcia śledztwa. Po uwzględnieniu przez sąd zażalenia KNF, w maju 2010 r. wszczęte zostało dochodzenie, które w sierpniu zostało umorzone.

Również na postanowienie o umorzeniu KNF złożyła zażalenie, a sąd je uwzględnił w grudniu 2010 r. Po zwrocie sprawy do Prokuratury Gdańsk–Wrzeszcz zarejestrowano ją, zlecając Komendzie Miejskiej Policji w Gdańsku wykonanie szczegółowo określonych czynności procesowych. W lutym 2011 r. zapadła decyzja o zasięgnięciu opinii biegłego rewidenta. W związku z przedłużaniem się opracowania tej opinii – w maju 2011 roku prokurator referent zawiesiła postępowanie w sprawie.

W listopadzie 2011 r. do Prokuratury Generalnej trafiło pismo szefa KNF z krytycznymi uwagami pod adresem postępowania Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz ws. Amber Gold. Za pośrednictwem gdańskiej prokuratury apelacyjnej trafiło ono pod koniec 2011 r. do gdańskiej prokuratury okręgowej.

Powstała wówczas w prokuraturze okręgowej odpowiedź na uwagi szefa KNF pochodzi z 5 stycznia 2012 r. i była w niej przyznanie, że zawieszenie postępowania było niezasadne oraz że pismo w tej sprawie zostało skierowane do prokuratury rejonowej we Wrzeszczu; było też stwierdzenie, że po podjęciu postępowania zostanie ono objęte nadzorem przez prokuraturę okręgową.

Jednak, jak wynika informacji przedstawianych na posiedzeniach komisji śledczej, pismo prokuratury okręgowej w sprawie wznowienia postępowania trafiło do prokuratury rejonowej dopiero w kwietniu 2012 r., a wznowione wówczas postępowanie nie było objęte nadzorem. Ostatecznie w czerwcu 2012 r. postępowanie ws Amber Gold zostało przez prokuraturę okręgową przejęte.

Przed dwoma tygodniami sejmowa komisja śledcza przesłuchała prok. Dariusza Różyckiego, który w tamtym czasie był szefem gdańskiej prokuratury okręgowej (kierował nią od 2008 do wiosny 2016.) Posłowie komisji pytali go przede wszystkim o kwestię nadzoru nad postępowaniem prowadzonym przez prokuraturę rejonową.

Prok. Różycki mówił, że sprawę Amber Gold pamięta głównie od przełomu maja/czerwca 2012 r. Przyznał jednak, że podpisał pismo z 5 stycznia 2012 r. odpowiadające na uwagi KNF oraz mówił, że wydaje mu się, iż wydał polecenie ustne objęcia postępowania ws Amber Gold nadzorem. Z kolei na pytanie kogo wyznaczył do nadzoru, odpowiedział, że nie pamięta. Następnie stwierdził, że wydaje mu się, iż prok. Borkowską, bo ona nadzorowała prokuraturę rejonową we Wrzeszczu.

Poseł Krajewski pytał Różyckiego jak to się stało, że wysłał w styczniu 2012 r. pismo, w którym informowano szefa KNF o objęciu nadzoru nad sprawą dot. Amber Gold, choć w rzeczywistości tak się nie stało. Różycki odpowiedział, że "prawdopodobnie nie miał świadomości", że pismo to ws. konieczności podjęcia postępowania oraz objęcia go nadzorem, nie zostało wówczas przekazane do prokuratury rejonowej.

Na pytanie, czy świadomie wprowadził w błąd szefa KNF Różycki odpowiedział, że "świadomie nie". Mówił, że wydał polecenie objęcia sprawy nadzorem służbowym w momencie podjęcia zawieszonego wcześniej postępowania. I - jak to ujął - "gdyby zatrybiło", to po podjęciu postępowania prokurator wyznaczony do nadzoru, powinien przedstawić pismo dot. objęcia sprawy nadzorem służbowym, przedstawić mu do podpisu i "powinno to być natychmiast".

"Używając pana języka: w tym przypadku, w sprawie Amber Gold, nie zatrybiło?" - zapytał Krajewski. "Nie zatrybiło" - odpowiedział prokurator Różycki. Przyznał też, że ma poczucie winy w związku ze sposobem funkcjonowania Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w sprawie Amber Gold.

Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold.

Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces Marcina P. i jego żony trwa od 21 marca przed gdańskim Sądem Okręgowym. (PAP)