Włoska policja kategorycznie odrzuciła w czwartek oskarżenia ze strony Amnesty International, według której włoscy funkcjonariusze dopuszczali się łamania praw człowieka i w pojedynczych przypadkach stosowali tortury wobec imigrantów z Afryki.

"Kategorycznie dementuję, by wobec migrantów używano metod z zastosowaniem przemocy; czy podczas ich rejestracji, czy relokacji" - oświadczył w komunikacie szef włoskiej policji Franco Gabrielli. Podkreślił, że informacje zawarte w raporcie zbierane były w sposób anonimowy.

Departament bezpieczeństwa publicznego przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Włoch podkreślił, że hotspoty oraz ośrodki dla migrantów "są regularnie wizytowane przez delegacje Komisji Europejskiej we Włoszech, by stale prowadzić kontrole procedur zarządzania migrantami".

Niedawno Agencja Praw Podstawowych Unii Europejskiej (FRA) odwiedziła dwa hotspoty na południu kraju i wyraziła "pozytywną opinię" na temat sposobu działania włoskich władz - podkreślono w komunikacie departamentu.

Z kolei szef departamentu ds. migracji w MSW Włoch Mario Morcone oświadczył, że opinia, iż "policjanci stosują wobec migrantów przemoc, jest absolutnie fałszywa". "Amnesty przygotowuje swoje raporty w Londynie, a nie we Włoszech" - dodał.

Po ograniczeniu przepraw z Turcji na greckie wyspy najpopularniejszą trasą, którą uchodźcy próbują się dostać do UE, jest niebezpieczna trasa z Libii przez Morze Śródziemne do Włoch.

Zgodnie z prawem azylowym UE migranci zobowiązani są zostać w pierwszym kraju, do którego dotrą, i tam starać się o azyl. W praktyce wielu z nich decydowało się na dalszą podróż z Włoch czy Grecji na północ Europy, nie rejestrując się. Praktyka ta przybrała ogromne rozmiary w 2015 roku, doprowadzając do poważnego kryzysu w UE. Jedną z odpowiedzi było utworzenie hotspotów, specjalnych punktów rejestracji uchodźców we Włoszech i Grecji, gdzie od przybyszy pobierane są odciski palców.

Według opublikowanego w czwartek raportu Amnesty International włoscy funkcjonariusze, aby wypełnić to zobowiązanie, uciekali się w niektórych przypadkach do użycia siły, włącznie z biciem i wykorzystywaniem paralizatorów.

Unijne regulacje, które Włochy musiały wprowadzić do swojego prawa krajowego, dopuszczają użycie siły wobec migrantów, którzy nie chcą się zgodzić na zarejestrowanie i pobranie od nich odcisków palców, jednak musi być ona proporcjonalna.

W reakcji rzeczniczka Komisji Europejskiej Natasha Bertaud podkreśliła, że KE "nie ma doniesień od żadnej z unijnych agencji czy organizacji pozarządowej działającej na miejscu, by takie nieprawidłowości miały miejsce". Dodała jednak, że zarzuty te będą traktowane poważnie.

W ciągu minionych trzech lat do wybrzeży Włoch dobiło na łodziach ponad 470 tys. migrantów. Według Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) w tym roku przeprawy na tej trasie nie przeżyła co 47. osoba. (PAP)

ulb/ mc/