W Moskwie na Placu Łubiańskim, nieopodal dawnej siedziby NKWD, trwa od rana w sobotę odczytywanie listy ludzi rozstrzelanych w latach stalinowskiego terroru. Jak co roku na miejsce to przyszli mieszkańcy Moskwy, w tym ludzie, których krewni zginęli w represjach.

Akcję "Przywracanie imion" dziesiąty rok z rzędu zorganizowało stowarzyszenie Memoriał, w przeddzień obchodzonego w Rosji 30 października Dnia Pamięci Ofiar Represji Politycznych.

Odczytywanie nazwisk odbywa się przy Kamieniu Sołowieckim, przywiezionym z Wysp Sołowieckich na północy Rosji i ustawionym obok gmachu FSB - spadkobierczyni KGB i NKWD. Jako pierwsza odczytała w tym roku nazwiska rozstrzelanych rzeczniczka praw człowieka Tatiana Moskalkowa.

Jak co roku uczestnicy akcji podchodzą do mikrofonu z kartkami i każdy czyta na głos dane kilku osób: imię, nazwisko, wiek, zawód, datę rozstrzelania. W ten sposób odczytywanie nazwisk trwać będzie od godz. 10 rano (9 rano czasu polskiego) przez 12 godzin. Choć akcja ta trwa już od dziesięciu lat, nie udało się jeszcze dotrzeć nawet do połowy listy rozstrzelanych. Historycy szacują, że w okresie wielkiego terroru lat 30. w Moskwie rozstrzelano ponad 40 tysięcy ludzi.

"Ludzi rozstrzeliwano potajemnie, my sprawimy, że pamięć o nich będzie publiczna" - głosi dewiza akcji. Wśród drobnego śniegu i w głośnym szumie aut brzmią nazwiska osób bodajże każdego pochodzenia i zawodu, rozstrzelanych głównie w latach 1937-38, ale i później, do lat 50. Na fragmencie listy odczytanym w ciągu pierwszej godziny znaleźli się inwalidzi i emeryci, zwykli robotnicy i główni inżynierowie w zakładach przemysłowych, gospodynie domowe, duchowni i wojskowi, dyrektor teatru i architekt. Padło nazwisko wykładowcy tatarskiej szkoły, redaktora żydowskiej gazety, bułgarskiego komunisty i łotewskiego dyplomaty. Przewijały się dane ludzi, którzy pracowali w instytucjach państwowych ZSRR i w samym NKWD.

Wielu uczestników dodaje dane osób ze swojej rodziny - represjonowanych, więzionych, zmarłych w obozach, rozstrzelanych. Niekiedy mówią o dwóch czy trzech krewnych. Młodzi ludzie wspominają pradziadków, w średnim wieku - dziadków czy wujków. Starszy mężczyzna wspomina aresztowanie ojca. Wyraźnie wzruszona starsza pani odczytuje nazwiska matki i ojca, który zginął w słynnym "domu rozstrzeliwań" (siedzibie Wojskowego Kolegium Sądu Najwyższego ZSRR) przy ulicy Nikolskiej w centrum Moskwy.

"Niech nigdy więcej nic podobnego się nie powtórzy"; "nie można dopuścić, by listy tego rodzaju odczytywały nasze dzieci i wnuki" - dopowiadają niektórzy.

Moskalkowa po raz pierwszy jako rzeczniczka praw człowieka wzięła udział w tegorocznej akcji. "Zawsze jest to wielki ból. Jednak należy znaleźć męstwo i dokonać skruchy ze strony państwa za te zbrodnie, których sprawcami w czasach represji były organy państwowe" - powiedziała agencji TASS. Jak dodała, jest to również nauka dla "młodych pracowników organów ochrony prawa, że kłamstwo, działanie wbrew prawu i sumieniu nie pozostanie bez skutków".

Pod Kamień Sołowiecki przyszli także w sobotę były ombudsman Władimir Łukin, obecnie deputowany wyższej izby parlamentu oraz Michaił Fiedotow, szef Rady ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie Rosji.

Po raz pierwszy Memoriał sfinansował w tym roku "Przywracanie imion" dzięki akcji crowdfundingowej. Zebrano ponad 440 tys. rubli (ok. 7 tys. dol.). W sobotę odbywają się także wycieczki piesze "Topografia terroru - Łubianka i okolice" i "Moskwa Warłama Szałamowa", a przy Kamieniu Sołowieckim zorganizowano wystawę poświęconą temu pisarzowi, twórcy "Opowiadań kołymskich".

Dzień Pamięci Ofiar Represji Politycznych obchodzony jest od 1991 roku. W ZSRR dzień 30 października opozycja demokratyczna obchodziła jako Dzień Więźnia Politycznego. W 1974 roku dzień datę tę wybrali sami więźniowie polityczni. Aż do rozpadu ZSRR organizowali w tym dniu strajki głodowe i inne akcje protestacyjne.

Stowarzyszenie Memoriał od ponad 25 lat bada i dokumentuje zbrodnie stalinowskie, zajmuje się też obroną praw człowieka. W tym roku Ministerstwo Sprawiedliwości Rosji uznało Memoriał za organizację pozarządową "pełniącą funkcje zagranicznego agenta". Organizacja odwołuje się obecnie od tej decyzji.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)