Środowe spotkanie w Berlinie przywódców państw formatu normandzkiego w sprawie Donbasu nie było przełomem, ale pokazało, że prezydent Rosji Władimir Putin jest bardziej skłonny do ustępstw, niż wcześniej – powiedzieli w czwartek PAP dwaj ukraińscy eksperci.

„Putin jeszcze w sierpniu odmawiał jakichkolwiek rozmów na temat Donbasu, lecz wydaje mi się, że w Berlinie pokazał, iż gotów jest iść na ustępstwa. Może to być jednak tylko gra pozorów” – powiedział były wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Danyło Łubkiwski.

W trakcie pierwszego od ponad roku spotkania przywódców Niemiec, Francji, Rosji i Ukrainy ustalono, że powstanie mapa drogowa, ustalająca kolejność przyszłych działań w celu pokojowego rozwiązania konfliktu w Donbasie. Oprócz Putina w rozmowach uczestniczyli kanclerz Niemiec Angela Merkel oraz prezydenci Francji i Ukrainy, Francois Hollande i Petro Poroszenko.

„Szczegóły mapy drogowej zostaną ustalone w listopadzie, na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych czwórki normandzkiej. Wiadomo jednak, że listopad będzie miesiącem bardzo delikatnym ze względu na wybory w Stanach Zjednoczonych, po których władzę w tym kraju będzie pełniła administracja przejściowa. Znając skłonność Rosjan do prowokacji i ich umiejętność wywoływania kryzysów radziłbym uważne śledzenie ich działań” – podkreślił Łubkiwski w rozmowie z PAP.

Były ambasador Ukrainy na Białorusi Roman Bezsmertny, który do niedawna zasiadał w mińskiej trójstronnej grupie kontaktowej ds. Donbasu ocenił, że dobrze się stało, iż do spotkania w formacie normandzkim w ogóle doszło. „Dobrze, że to spotkanie się odbyło, bo pokazuje, że jego uczestnicy nawzajem się jeszcze znoszą. Ich siły są na wyczerpaniu, ale wciąż są. Jeśli mam mówić o wynikach, to mogę powiedzieć krótko: ustalili, że będą dalsze ustalenia. Oznacza to, ze dyskusja jest kontynuowana” – powiedział PAP.

Bezsmertny zauważył jednak, że Poroszenko wyszedł ze spotkania z Merkel, Hollande'em i Putinem zadowolony. „Sądzę, że była to pierwsza rozmowa, w której trzy strony występowały przeciwko tej czwartej. I jest to +zasługa+ właśnie tej czwartej strony. Bo to, co się stało w Donbasie, a potem w Syrii, pozwoliło przywódcom europejskim, a także USA, na zajęcie wspólnego stanowiska” – podkreślił.

Dyplomata zaznaczył, że negocjacje Ukrainy, Zachodu i Putina powinny być utrzymywane, gdyż mimo dotychczasowych wysiłków sytuacja w Donbasie nie ulega poprawie.

„Tam jest coraz gorzej. Na linii rozgraniczenia panuje nerwowość. Jeszcze gorzej jest w Doniecku i Ługańsku, na terytoriach okupowanych, gdzie w szeregach separatystów rozpoczęły się walki wewnętrzne. Z tego powodu powtarzam, że naszym najważniejszym zadaniem jest nie tylko wznowienie wymiany jeńców, ale i myślenie o tym, jak wyciągnąć stamtąd lojalnych wobec Ukrainy ludzi. Sądzę, że mieszkańców Donbasu czekają bardzo niebezpieczne czasy” – powiedział Bezsmertny w rozmowie z PAP.