Stagnację w kwestii poprawy bezpieczeństwa drogowego potwierdza raport za 2024 r. sporządzony przez podległą resortowi infrastruktury Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Przyjęty w środę przez sejmową komisję dokument stwierdza, że odzwierciedleniem zastoju „jest fakt zajmowania przez Polskę, razem z Węgrami, siódmej lokaty od końca w UE pod względem liczby osób zabitych w wypadkach drogowych na 1 mln mieszkańców”.

Wskaźnik ten wynosi dla Polski 52 i jest wyższy od średniej unijnej (44). W raporcie zaznaczono, że aż 21 krajów UE odnotowało w 2024 r. spadek liczby ofiar śmiertelnych na drogach. W Polsce tymczasem zanotowano wzrosty we wszystkich kategoriach skutków zdarzeń drogowych. Wprawdzie w porównaniu do 2023 r. zabitych było tylko o trzy osoby więcej (łącznie 1896 osób), ale wzrost liczby wypadków (czyli zdarzeń z udziałem rannych) był wyraźniejszy i wyniósł prawie 3 proc. Podobny był też wzrost liczby rannych na drogach. Łącznie było ich w 2024 r. prawie 25 tys. Tu skutki także są daleko idące, bo obrażenia wiążą się często z trwałym kalectwem, a dla państwa oznaczają wysokie koszty leczenia.

Rośnie liczba wypadków z hulajnogami, motocyklami i rowerami

Niepokojąco wypada też blisko 7-proc. wzrost liczby kolizji (do ponad 390 tys.). Ostatnio mamy też tendencję wzrostu udziału wypadków z udziałem poruszających się na jednośladach: motocyklach, rowerach czy hulajnogach. Wpływ na to ma wzrost popularności tych środków transportu i brak umiejętności poruszania się nimi. Dodatkowo hulajnogi elektryczne często wymykają się klasyfikacjom. Łukasz Zboralski z portalu Brd24.pl zwraca uwagę, że często zdarzenia z ich udziałem nie są rejestrowane jako wypadki na drogach. Zdarza się, że gdy ktoś, jadąc hulajnogą elektryczną, przewróci się i złamie rękę, szpital nie opisuje tego jako zdarzenie na drodze.

Według posłów z sejmowej komisji infrastruktury trzeba zająć się pilnie poprawą bezpieczeństwa użytkowników jednośladów. Poseł Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Adamczyk sugerował, by wprowadzić prawo ułatwiające samorządom wprowadzanie zakazu działalności wypożyczalni hulajnóg elektrycznych. Na ten krok decyduje się coraz więcej miast w Europie, w tym Paryż. Polskie miasta – np. Sopot – na razie wprowadzają jedynie zakaz jazdy w wybranych miejscach, np. na deptakach. Pojawiają się też apele, by korzystający z hulajnóg elektrycznych obowiązkowo musieli korzystać z kasków. O nich KRBRD ma na razie dyskutować w kontekście rowerzystów do 18. roku życia, ale nie wiadomo, czy ta propozycja wejdzie w życie.

Tymczasem rząd w ślimaczym tempie wprowadza inne obiecywane od 2024 r. zmiany, które miały poprawić bezpieczeństwo. Chodzi np. o rozszerzenie sankcji w postaci odbierania prawa jazdy za przekroczenie 50 km/h o drogi jednojezdniowe poza obszarem zabudowanym. Teraz uprawnienie można stracić tylko przy tak szybkiej jeździe w miejscowości. Resort infrastruktury nie chce zgodzić się na propozycję posłanki Pauliny Matysiak z Partii Razem, by prawo jazdy odbierać przy przekroczeniu prędkości o 50 km/h w każdej sytuacji, także na drogach szybkiego ruchu. Matysiak argumentowała, że przy takiej szaleńczej jeździe na ekspresówkach (powyżej 170 km/h) czy na autostradzie (powyżej 190 km/h) także dochodzi do groźnych wypadków i w takim przypadku kary powinny być surowe.

Kto nie będzie mógł mieć alkoholu w organizmie?

Dodatkowo przepisy mają ostrzej traktować początkujących kierowców. Przez dwa lata po uzyskaniu prawa jazdy kontrola na drodze w ogóle nie będzie mogła wykazać obecności alkoholu w organizmie (pozostali mogą mieć 0,2 promila). Zaostrzone zostaną też zasady redukcji punktów karnych. Rząd chce też wrócić do możliwości starania się o prawo jazdy po ukończeniu 17 lat. Resort infrastruktury dość karkołomnie tłumaczy to walką z wykluczeniem komunikacyjnym. Renata Rychter z Ministerstwa Infrastruktury zapowiada, że opracowany w resorcie pakiet zmian powinien wkrótce trafić na Stały Komitet Rady Ministrów, by pod koniec roku mógł się nim zająć parlament. Regulacje wejdą w życie najwcześniej na początku 2026 r.

Nieśpiesznie rząd zabiera się także za uszczelnienie systemu kar z fotoradarów. To jeszcze niespełniona obietnica rządu PiS. Teraz blisko połowa piratów unika zapłacenia mandatu, bo wykorzystuje różne niedomagania systemu. Proponowany mechanizm ma polegać na wprowadzeniu surowej sankcji dla tych, którzy nie przyjmą mandatu lub nie wskażą sprawcy w określonym terminie. Wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec prezentował posłom te rozwiązania już w marcu. Potem okazało się, że resort chce zmodyfikować niektóre pomysły. Teraz realnym terminem uszczelnienia systemu jest I połowa 2026 r. Bukowiec mówi DGP, że wprowadzenie zmian w prawie opóźniły prace nad obiecywaną w trakcie kampanii prezydenckiej deregulacją, którą rząd potraktował priorytetowo. ©℗

ikona lupy />
Wypadki drogowe w Polsce w 2024 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe