Pieniądze, jakie od 2007 roku UE przeznacza na rzecz Mołdawii, były marnotrawione; rekordowe środki, przekazane na wzmocnienie administracji tego kraju, nie przyniosły dostatecznych efektów - wynika z opublikowanego w czwartek raportu unijnych kontrolerów.

Mołdawia to jeden z krajów objętych inicjatywą Partnerstwa Wschodniego. Polska dyplomacja chciała w 2009 roku, by ten najbiedniejszy kraj w Europie - właśnie dzięki wsparciu z Zachodu - stał się wzorem przybliżania do standardów UE.

Dokument Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO) nie pozostawia złudzeń, że przynajmniej jeśli chodzi o wykorzystanie środków finansowych tak się jednak nie stało. Od 2007 roku do Kiszyniowa trafiło 782 mln euro, czyli prawie 37 euro na osobę rocznie. To najwyższe wsparcie przyznawane przez UE jej wschodnim sąsiadom.

Kontrola nie wykazała postępów ani w obszarze wymiaru sprawiedliwości, ani finansów publicznych, ani zdrowia, ani gospodarki wodnej. Audytorzy uważają, że za niedociągnięcia częściowo odpowiedzialni są przywódcy kraju, którzy nie wykazywali odpowiedniej woli politycznej do zmian. Nie brakowało jednak również błędów w realizowanych programach.

"Brak stabilności politycznej i makroekonomicznej w połączeniu z nieskutecznym sprawowaniem rządów i słabą administracją publiczną znacznie zmniejszają możliwości zachęcania do reform, jakimi dysponuje Komisja Europejska" - ocenił cytowany w komunikacie odpowiedzialny za przygotowanie raportu Hans Gustaf Wessberg z ETO.

Mołdawia, mimo że rządzona była od 2009 roku przez deklarujące się jako proeuropejskie ugrupowania, regularnie była wstrząsana kryzysami politycznymi. W ubiegłym roku kraj przeszedł wstrząs po tym, jak wyszło na jaw, że z tamtejszych banków wyprowadzono prawie miliard dolarów, czyli równowartość 15 proc. PKB kraju.

Z audytu unijnych kontrolerów wynika, że za złą sytuację odpowiadał nie tylko Kiszyniów. "Komisja mogła szybciej reagować na urzeczywistniające się zagrożenia związane z udzielonym wsparciem. Programy nie były dostatecznie dostosowane do mołdawskich strategii krajowych, a potencjalne, wynikające z nich korzyści zostały ograniczone, ponieważ Komisja nie wykorzystała w pełni możliwości ustalania warunków wstępnych wypłat" - ocenił ETO.

Kontrolerzy uznali, że urzędnicy w Brukseli mogli bardziej restrykcyjnie oceniać, czy były spełnione warunki do wypłacania wsparcia. Skrytykowali również fakt, że projekty, w tym termin ich realizacji, nie zawsze były dobrze skoordynowane z programami pomocy budżetowej.

"Przekazywanie konkretnej pomocy technicznej na rzecz rozwoju zdolności administracyjnych rozpoczęło się dopiero wiele miesięcy po uruchomieniu głównego programu wsparcia budżetowego" - wskazał ETO.

Nie wszystkie pieniądze poszły jednak na marne. Przy pomocy projektów realizowanych ze środków z kasy UE udało się częściowo wzmocnić administrację publiczną w Mołdawii. Uzyskane rezultaty nie zawsze jednak okazywały się trwałe.

Do najpoważniejszych problemów Mołdawii należą korupcja i słabość instytucji publicznych, i to właśnie na zaradzenie tym problemom skierowana jest udzielana od 2007 roku pomoc ze strony UE. Jej znaczna część przekazywana jest w formie wsparcia budżetowego, w ramach którego środki finansowe trafiają do skarbu państwa pod warunkiem spełnienia określonych wymogów. Pozostała część pomocy jest udzielana za pośrednictwem projektów.

W 2014 roku Mołdawia podpisała umowę stowarzyszeniową z UE wraz z częścią dotyczącą utworzenia strefy wolnego handlu. Weszła ona w życie w lipcu br.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)