Polska jest bezpieczna, ponieważ nie wpuściliśmy na nasze terytorium uchodźców z Syrii, wśród których znajdują się islamscy terroryści” – taki przekaz można odczytać z wywiadów ministra spraw wewnętrznych i artykułów w prawicowych mediach. Przekaz ten jest w 100 proc. fałszywy. Jeżeli szef MSW u progu Światowych Dni Młodzieży nie wie, kim są islamscy terroryści, i źle definiuje zagrożenie terrorystyczne, to polska administracja państwowa może popełnić błędy podobne do tych popełnionych przez francuską policję w Nicei podczas święta narodowego.



Uchodźcy to nie terroryści. Wśród uchodźców może się znajdować wysłannik Państwa Islamskiego, ale przygniatająca większość terrorystów islamskich to obywatele Francji czy Belgii, którzy się tam urodzili i wychowali, i wcale nie muszą być Arabami. Polska policja będzie wypatrywała w tłumie brodatych, ciemnoskórych mieszkańców Bliskiego Wschodu, a bombę może podłożyć 16-letnia dziewczyna, bo właśnie wśród nastolatek – rdzennych Francuzek i Niemek – najczęściej dochodzi do konwersji na islam. Slogan „Polska jest bezpieczna, bo nie wpuściliśmy uchodźców” jest nie tylko fałszywy, lecz także szkodliwy dla bezpieczeństwa Polaków.
Polska rzeczywiście jest bezpieczniejsza niż Francja czy Belgia, ale to nie jest równoznaczne z twierdzeniem, że Polacy nie mogą być ofiarami ataków terrorystycznych. W zamachu w Nicei zginęły 84 osoby, w tym dwie polskie obywatelki. Terror dotyczy także nas jako tych, którzy odwiedzają Francję, pracują w Anglii i Niemczech. Większość zamachów na terytorium Francji była dokonana przez obywateli tego państwa, którzy złożyli przysięgę przywódcy Państwa Islamskiego i stali się samotnymi wilkami. O obywatelstwo we Francji teoretycznie można się ubiegać po pięciu latach pobytu i pracy w tym kraju. Z własnego doświadczenia wiem, że niełatwo je uzyskać.
Czy samotne wilki przybędą do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży? Nikt tego nie wie, ale jedno jest pewne: polskie służby specjalne i administracja powinny działać tak, jakby ich przyjazd był pewny. I administracja – przewidywałem to w artykule dla DGP z 2 czerwca – tak działa. Beata Szydło zarządziła wprowadzenie na terenie całego kraju stopnia alarmowego Alfa w związku z ŚDM. Stopień ten ma charakter ogólnego ostrzeżenia. Po wprowadzeniu pierwszego stopnia alarmowego organy administracji będą zobligowane do prowadzenia wzmożonej kontroli miejsc użyteczności publicznej i dużych skupisk ludności. Będą musiały na bieżąco przekazywać informacje odpowiednim służbom w przypadku znalezienia podejrzanych pakunków, samochodów czy o podejrzanie zachowujących się osobach.
Ustawa o działaniach antyterrorystycznych zakłada, że w przypadku wystąpienia zagrożenia takim zdarzeniem można wprowadzić jeden z czterech stopni alarmowych: Alfa, Bravo, Charlie i Delta. Najwyższy stopień może być wprowadzony, gdy dojdzie do zdarzenia terrorystycznego lub informacje będą wskazywać na zaawansowaną fazę przygotowań do takiego zdarzenia w Polsce albo wobec Polaków lub naszych instytucji za granicą.
Tak więc – zgodnie z tym, co pisałem – rząd przyznaje, że Światowe Dni Młodzieży wzmogły zainteresowanie islamskich terrorystów naszym krajem. W trakcie ŚDM może dojść do zamachów, a Polska – wbrew prymitywnej propagandzie – nie jest bezpieczna. Skoro tak, warto wiedzieć, kim są potencjalni terroryści, jak działają i jaką ideologią się kierują.
Przede wszystkim dzisiejsi terroryści, którzy potajemnie składają przysięgę przywódcy Państwa Islamskiego Abu Bakrowi al-Baghdadiemu, sami przygotowują zamachy i sami je wykonują. Nie ma wśród nich żadnej centrali, kierownictwa, które wydaje rozkazy w imieniu Państwa Islamskiego. Zamiast sztywnej struktury dowodzenia charakterystycznej dla Al-Kaidy, twórcy Daeszu powołali do życia zindywidualizowany ruch dżihadu, który działa w Europie bez przywódców, z własnej inicjatywy, niesiony wspólną ideologią. Terroryzm islamski ma charakter anarchistyczny i skrajnie ideologiczny. Tym, co popycha sprawców do popełniania mordów na niewinnej ludności, nie są rozkazy płynące z tajemniczego centrum, lecz wspólna ideologia nienawiści do współczesnej cywilizacji. W imię tej nieludzkiej ideologii samotne wilki – a zamach w Nicei był tego klasycznym przykładem – popełniają zbrodnie na tych, którzy ośmielają się bawić, słuchać muzyki, tańczyć lub – co gorsza – chodzić w krótkich spodenkach i koszulkach z głębokim dekoltem.
Islamscy terroryści Anno Domini 2015/2016 to nie zawodowcy z czasów bin Ladena tylko amatorzy. Sami konstruują bomby i zapalniki, sami uczą się strzelać z karabinów, a w trakcie przygotowań popełniają mnóstwo błędów, dzięki którym łatwo ich unieszkodliwić. 22 sierpnia 2015 r. w pociągu Thalys kursującym na trasie Amsterdam – Paryż dwóch amerykańskich żołnierzy udaremniło zamach terrorystyczny, obezwładniając napastnika, 26-letniego Marokańczyka, który figurował na liście potencjalnych terrorystów prowadzonej przez francuską policję. W wyniku nieudanego zamachu ranne zostały trzy osoby. Pasażerowie twierdzą, że sprawca został obezwładniony przez dwóch pasażerów, amerykańskich żołnierzy, którzy usłyszeli dobiegający z toalety dźwięk ładowanej broni. Terrorysta z czasów bin Ladena nigdy by nie popełnił tak dziecinnego błędu.
Terrorystów nie należy utożsamiać z wierzącymi muzułmanami. Terroryści gwałcą podstawowe prawa obowiązujące w przesłaniu moralnym Mahometa. W trakcie mistrzostw Europy w piłce nożnej w podparyskiej miejscowości Les Mureaux dżihadysta powiązany z Państwem Islamskim w niezwykle okrutny sposób, na oczach trzyletniego dziecka, zamordował przy użyciu noża jego rodziców i policjanta. Jakie są źródła tej potwornej obojętności wobec niewinnego dziecka, które musiało oglądać egzekucję swoich rodziców? Jakie są źródła całkowitej utraty empatii u młodych muzułmanów z podparyskich przedmieść i miejscowości? Napastnik wznosił okrzyki „Allahu Akbar”. Czy młody muzułmanin nie wie, że zabijając rodziców dziecka, popełnia – z punktu widzenia zasad islamu – jeden z najcięższych grzechów? Mahomet też był sierotą. Jego ojciec Abd Allah zmarł, kiedy Amin, jego żona, była w ciąży z Mahometem. Sama odeszła z tego świata sześć lat później.
Ostatnie wydarzenia zmuszają do zadania sobie podstawowego pytania: skąd tyle okrucieństwa wśród europejskiej młodzieży, skąd ta fascynacja przemocą? Dlaczego tysiące młodych Europejczyków fascynują się terrorystyczną milicją Państwa Islamskiego? Dlaczego według wiarygodnych świadków – np. Petry Ramsauer, autorki „Pokolenia dżihadu” – wśród brutalnych członków milicji wyróżniają się młodzi ludzie przybywający do Syrii i Iraku z Europy, aby wyżyć się w roli torturujących i bezwzględnych wojowników Boga? Dlaczego młodzi, uzbrojeni po zęby Europejczycy rzucają się na bezbronnych ludzi, stają się zamachowcami samobójcami? Dżihadyzm zmienia się na naszych oczach w rodzaj popkultury dla części wykorzenionej i samotnej młodzieży w Europie. Możemy przyjąć z dużym prawdopodobieństwem, że dziesiątki tysięcy ludzi w środku Europy solidaryzują się, mniej lub bardziej potajemnie, z tym ugrupowaniem i snują plany przeniesienia „świętej wojny” na Stary Kontynent.
Wiosną 2014 r. sporo zamieszania w Austrii wywołały listy dwóch tzw. narzeczonych dżihadu. „Nie szukajcie nas, służymy Allahowi i umrzemy za niego” – pisały 16-letnia Samra i 15-letnia Sabina do rodziców, dobrze sytuowanych ekonomicznie lekarzy. Sabina i Samra wyruszyły na „świętą wojnę” do Syrii. Na całym świecie pojawiły się fotografie ładnych uczennic w zachodnich ubraniach, z długimi, rozpuszczonymi włosami. Pełne radości i życia – wzór nowoczesności. Kilka miesięcy wcześniej dyrektor szkoły, do której obie chodziły, został zaalarmowany sloganami typu „I love Al-Qaeda” wypisywanymi na ścianach klas.
Na Zachodzie są tysiące takich dziewcząt. W połowie 2015 r. w szeregach Państwa Islamskiego walczyło co najmniej 40 tys. cudzoziemców z ok. 100 krajów. Większość miała poniżej 20 lat. Zdarzają się przypadki, że w szeregach bojowników Państwa Islamskiego walczą 14-letnie dzieci z Francji czy Niemiec, które uciekły z domów, aby zaznać smaku przygody. Tak jak Sabina i Samra. Największa grupa europejskich dżihadystów, ok. 7 tys., pochodzi z Francji. Mniej więcej jedna dziesiąta cudzoziemskich bojowników powróciła już do swoich krajów ojczystych, co z kolei wprawiło w stan alarmu władze tych państw.
– Nigdy jeszcze nie mieliśmy tak wielkiego zagrożenia terrorystycznego, jak obecnie – stwierdził Brett McGurk, specjalny wysłannik prezydenta Baracka Obamy przy koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu. Między czerwcem 2014 a czerwcem 2015 r. w Europie, Stanach Zjednoczonych i Australii doszło do ponad 60 zamachów lub prób ich zorganizowania przez globalną sieć Państwa Islamskiego. Organizatorom tych akcji nie chodzi o zwracanie na siebie uwagi, tak jak było w przypadku zamachów przeprowadzanych przez zawodowych terrorystów z Al-Kaidy, lecz na stworzeniu stałej atmosfery zagrożenia. Samotne wilki stanowią największe zagrożenie dla Europy. Państwo Islamskie skolonizowało część Europy. Przedmieścia wielkich francuskich miast zamieszkane w większości przez muzułmanów stanowią część jego terytorium.
Policja będzie wypatrywała brodatych mieszkańców Bliskiego Wschodu, a bombę może podłożyć nastolatka. To wśród młodych dochodzi zwykle do konwersji na islam