Izraelskie lotnictwo przeprowadziło w nocy ze środy na czwartek dwa naloty na południu Strefy Gazy w odwecie za wystrzelenie przez Hamas pocisku w stronę regionu Szaar ha-Negew – poinformował w czwartek rzecznik armii izraelskiej.

"To już dziewiąty pocisk wystrzelony ze Strefy Gazy w kierunku południowej części Izraela od początku roku. Armia izraelska obarcza odpowiedzialnością za te ataki Hamas" – podkreślono w komunikacie.

Funkcjonariusze palestyńskiej służby bezpieczeństwa potwierdzili, że ostrzelane zostały bazy zgrupowań wojskowych Hamasu w Nouisserait oraz Rafah. Nie spowodowały one żadnych większych szkód materialnych, ani strat w ludziach – zaznaczyli.

To kolejna tego rodzaju izraelska operacja, o której poinformowało wojsko. Ataki palestyńskie nasiliły się na początku maja po wykryciu przez Izrael tunelu ze Stefy Gazy do Izraela.

"Ataki na izraelskich żołnierzy, którzy próbują zlokalizować i zniszczyć tunele, nie będą tolerowane, a diaboliczny plan Hamasu, by przeniknąć do izraelskiej społeczności, musi zostać powstrzymany" - mówił wówczas izraelski rzecznik wojskowy podpułkownik Peter Lerner.

W odpowiedzi jeden z liderów Hamasu Ismail Hanija oświadczył, że jego ruch nie chce nowej wojny z Izraelem, ale będzie walczył z "izraelskimi najazdami" na palestyńskie terytorium.

Armia izraelska postawiła sobie za cel zniszczenie w tym roku tuneli wykorzystywanych przez bojowników Hamasu do atakowania obiektów izraelskich ze Strefy Gazy. Premier Benjamin Netanjahu zapewniał, że jeśli tunele pod granicą będą wykorzystywane do atakowania Izraelczyków, jego kraj odpowie w bardziej zdecydowany sposób niż w 2014 roku.

Analitycy utrzymują, że najnowszy wybuch przemocy - najintensywniejszy od roku 2014 - zagraża generalnie przestrzeganemu rozejmowi.(PAP)

mars/