Ok. 40 osób z Ruchu Autonomii Śląska upamiętniło w sobotni wieczór ofiary przewrotu majowego z 1926 r., zapalając pod pomnikiem Józefa Piłsudzkiego w Katowicach taką liczbę zniczy.

Zdaniem szefa Ruchu Autonomii Śląska Jerzego Gorzelika konsekwencje tych wydarzeń dla Górnego Śląska były "tragiczne".

"W tym roku upływa 90 lat od momentu, w którym Józef Piłsudzki z posłusznymi sobie oficerami wprowadził w Polsce +dobrą zmianę+, która oznaczała tak naprawdę rządy autorytarne, a dla Górnego Śląska oznaczała faktyczne ograniczenie (ówczesnej-PAP) autonomii" – wskazał Gorzelik.

Dodał, że działo się to poprzez "nasadzenie sanacyjnego wojewody Michała Grażyńskiego, który nie liczył się w górnośląską specyfiką, z górnośląską odrębnością, który posłusznie wykonywał polecenia z centrali i który tak naprawdę rozpalił antagonizm polsko-niemiecki w regionie".

Wśród konsekwencji przewrotu majowego Gorzelik wskazał także prześladowania obywateli, którzy nie zgadzali się z Piłsudskim lub Grażyńskim.

"Skutki zamachu były tragiczne także dla Wojciecha Korfantego, a więc tej postaci, której II RP zawdzięczała część Górnego Śląska, a której zapłacono uwięzieniem w twierdzy brzeskiej, emigracją, a później już w 1939 r. więzieniem na warszawskim Pawiaku. To są rzeczy, o których warto pamiętać i trzeba z nich wyciągać wnioski" – podkreślił.

Ponadto w jego ocenie o ofiarach "zamachu majowego" zbyt mało się pamięta, mimo że było "to jedno z najważniejszych wydarzeń w tych najnowszych dziejach Polski".

Lider RAŚ odniósł się również do kontrowersji, jakie wywołują propozycje upamiętnienia ofiar tych wydarzeń. "Kiedy słyszymy o tym, że parlament nie może przyjąć uchwały, która potępiałaby zamach majowy, bo miłośnicy dzisiejszej +dobrej zmiany+ identyfikują się z tą +dobrą zmianą+ roku 1926 – skłania to do smutnej refleksji" – uznał.

I jednocześnie podkreślił: "Temat ten budzi wiele kontrowersji jedynie wśród tych, którzy do dzisiaj uprawiają kult marszałka Józefa Piłsudskiego, lekceważąc oczywisty fakt, że dopuścił się on politycznego przestępstwa, że był autorem nieuzasadnionego zamachu stanu. Kryzysy demokracji parlamentarnej są czymś dosyć powszednim i oczywistym, i kryzysy na taką skalę, jaką przybrał ten w Polsce (w 1926 r.) z pewnością nie są uzasadnieniem dla brutalnego przejęcia władzy przez wojską juntę".

W dniach 12-15 maja 1926 r. w Warszawie doszło do walk między wojskami rządowymi a oddziałami piłsudczyków i Związku Strzeleckiego. Taką metodą Józef Piłsudski postanowił rozwiązać kolejny kryzys polityczny w II RP, związany z powołaniem gabinetu Wincentego Witosa, szesnastego już rządu polskiego po odzyskaniu niepodległości.

Po trzydniowych walkach rząd Witosa nie chcąc spowodować wojny domowej podał się do dymisji, a prezydent Stanisław Wojciechowski złożył urząd na ręce marszałka Sejmu Macieja Rataja. W czasie trzydniowych walk zginęło 379 osób (w tym 164 cywilów), a 920 zostało rannych.

W ub. r. Sejm odrzucił projekty uchwał, które miały upamiętnić ofiary przewrotu majowego z 1926 r. autorstwa posłów SLD i PSL - którego szef Władysław Kosiniak-Kamysz przed kilkoma dniami zaproponował zbudowanie pomnika upamiętniającego ofiary wydarzeń sprzed 90 lat. (PAP)