Węgierscy taksówkarze protestowali we wtorek w Budapeszcie przeciwko nieuczciwej konkurencji, spowalniając ruch na drodze prowadzącej do stołecznego lotniska Ferihegy. Była to kolejna tego rodzaju akcja.

Uczestnicy protestu domagają się, by władze Budapesztu i rząd ostrzej wystąpili przeciwko kierowcom świadczącym usługi taksówkarskie bez zezwolenia.

"Spowolnienia ruchu już od dawna dotyczą nie tylko Ubera, bo on stanowi tylko część tego zjawiska, z którym musimy walczyć my, budapeszteńscy taksówkarze mający wszelkie zezwolenia, płacący podatki co do forinta i uczciwie pracujący" - powiedział portalowi 168ora.hu jeden z organizatorów protestu Csaba Czifery.

Węgierski Narodowy Urząd Podatków i Ceł (NAV) poinformował w sobotę, że od początku roku wymierzył nielegalnie działającym taksówkarzom Ubera grzywny wysokości prawie 3,6 mln ft (11,5 tys. euro) i skonfiskował numery rejestracyjne czterem z nich.

Organizator jednego z poprzednich protestów Geza Gottlieb powiedział wcześniej, że ponad 50 proc. budapeszteńskich taksówkarzy "wozi pasażerów nielegalnie i bez zezwolenia" i chociaż władze na pokaz odebrały niektórym tablice rejestracyjne i nałożyły na nich grzywny, nic się w istocie nie zmieniło.

Rząd pod koniec kwietnia zapowiedział zaostrzenie kar za przewożenie pasażerów bez zezwolenia, łącznie z pozbawieniem prawa jazdy na okres co najmniej 6 miesięcy w razie powtórnego złamania przepisów. Pojazd ukaranego kierowcy mógłby zaś zostać wycofany z ruchu na pół roku.

Przedstawiciel Ubera na Węgrzech Zoltan Fekete twierdzi, że z usług firmy korzysta w tym kraju 150 tys. osób.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)