W Iwnicy w obwodzie żytomierskim na północy Ukrainy odsłonięto we wtorek tablicę upamiętniającą uczestników powstania styczniowego, którzy 153 lata temu stoczyli w tych okolicach walkę z oddziałami rosyjskimi.

Choć powstańcy ponieśli w niej klęskę, bitwa z 10 maja 1863 roku jest traktowana jako jeden z symboli wspólnej walki przeciwko rosyjskiemu imperium – mówił podczas uroczystości Rafał Wolski, wiceszef ambasady RP w Kijowie.

"Powstanie styczniowe nie było zrywem jednego narodu w ściśle etnicznych kategoriach; nie było powstaniem jednego etnosu polskiego, lecz dziełem wszystkich narodów, które tworzyły starą Rzeczpospolitą. A więc - wedle ówczesnej terminologii - Polaków, Litwinów i Rusinów" – podkreślił.

Tablica bohaterów powstania, która umieszczona jest na ogromnym granitowym głazie, znajduje się w centrum Iwnicy, 4-tysięcznej wsi położonej na południowy wschód od Żytomierza. Została ufundowana przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Przedsiębiorców Polskich na Ukrainie.

"W imię Boga, za Naszą i Waszą Wolność. Władysławowi Henszlowi, Piotrowi Chojnowskiemu i innym Bohaterom, którzy złożyli ofiarę swojego życia, broniąc Honoru i Ojczyzny w nierównej walce z Rosyjskim Imperium" – głosi umieszczony na tablicy napis.

W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele polskiego korpusu dyplomatycznego, władz lokalnych i obwodowych oraz reprezentanci organizacji polskich i duchowieństwo. Jerzy Wójcicki, prezes stowarzyszenia polonijnego "Kresowiacy" i członek zarządu Związku Polaków na Ukrainie podkreślił, że władze tego kraju nie czynią przeszkód w upamiętnianiu takich wydarzeń, choć także nie dokładają się do nich finansowo.

"Jest to jeden z kilku pomników powstania styczniowego na Ukrainie. W czasach komuny upamiętnienie jego uczestników było nie do pomyślenia. Tak samo jak nie do pomyślenia jest to dziś na Białorusi i w Rosji. Ukraina mówi tak: my wam nie przeszkadzamy, ale niestety nie możemy dać" – powiedział.

Henszel i Chojnowski byli dowódcami powstańczego oddziału złożonego z około 90 konnych i kilkunastu pieszych, którzy przed 153 laty ruszyli na żołnierzy carskich w lasach Jaropowieckich pod Iwnicą. W wyniku walk powstańcy zostali rozbici. Henszel, który osłaniał odwrót Chojnowskiego, został ranny i dobity przez żołnierzy carskich, zaś ranny Chojnowski dostał się do niewoli. Odmówił w niej prośby o łaskę, po czym otrzymał wyrok śmierci wykonany pod koniec maja 1863 roku w Kijowie.

Chojnowski ukończył gimnazjum w Kijowie i studiował nauki matematyczno-przyrodnicze na miejscowym uniwersytecie, kontynuując później studia w Petersburskiej Akademii Wojskowej. Został z niej wydalony za działalność polityczną i wcielony do pułku saperów stacjonującego na Ukrainie, jednak potem powrócił na uczelnię. Na wieść o wybuchu powstania styczniowego powrócił na Ukrainę, gdzie został mianowany naczelnikiem wojskowym powiatu skwirskiego.

Henszel pochodził z Litwy. W 1856 roku przybył do Kijowa, gdzie rozpoczął studia medyczne a następnie matematyczne. Należał do licznych organizacji patriotycznych, które funkcjonowały na jego uczelni. Spędził kilka lat w więzieniu, skazany za organizowanie manifestacji antycarskich. Po wybuchu powstania styczniowego zorganizował na terenie powiatu skwirskiego kilkudziesięcioosobowy oddział, którego dowództwo powierzył Chojnowskiemu.

Za udział w powstaniu na Ukrainie do carskich więzień trafiło około 3 tys. osób. Przywódcy powstania styczniowego na tych terenach: Adam Zieliński, Władysław Tadeusz Rakowski, Platon Krzyżanowski, Romuald Olszański i Adam Drużbacki zostali rozstrzelani w twierdzy Krzywa Kaponiera w Kijowie.

Powstanie styczniowe rozpoczęło się 22 stycznia 1863 roku. W trwających ponad 1,5 roku walkach, o charakterze rozproszonej akcji partyzanckiej, wzięło udział co najmniej 150 tys. powstańców.

Po zdławieniu powstania władze zastosowały liczne represje, m.in. konfiskatę majątków szlacheckich, kasację klasztorów na obszarze Królestwa Polskiego, wysokie kontrybucje, a przede wszystkim wprowadziły aktywną rusyfikację. Za udział w powstaniu władze carskie skazały na śmierć co najmniej 669 osób. Na zesłanie skazano przynajmniej 38 tys. osób.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)