Zgromadzeni w Pradze ministrowie spraw zagranicznych Grupy Wyszehradzkiej (V4) wyrazili w środę sprzeciw wobec proponowanego przez Komisję Europejską stałego systemu dystrybucji uchodźców z konsekwencjami finansowymi dla państw, które mu się nie podporządkują.

Szef czeskiej dyplomacji Lubomir Zaoralek zadeklarował, że jest tą propozycją niemile zaskoczony. Według niego KE nie powinna występować z czymś, co dzieli Europę.

Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto określił projekt Komisji jako niedopuszczalny i mający charakter szantażu. "Ze względu na proponowane przez Komisję Europejską kary jest to szantażowanie. Pomysł kwot jest ślepą uliczką i prosiłbym Komisję, by nigdy więcej nie wchodziła w tę ślepą uliczkę" - powiedział.

Przeciwko obowiązkowym kwotom przyjmowania uchodźców wypowiedział się także reprezentujący na praskim spotkaniu Słowację jej wiceminister spraw zagranicznych Lukasz Parizek.

W środę KE zaproponowała reformę unijnej polityki azylowej. Zakłada ona wprowadzenie stałego systemu rozdzielania uchodźców między kraje unijne; system byłby wprowadzany w sytuacji kryzysowej. Zaproponowany "mechanizm korekcyjny" przewiduje, że jeśli do jakiegoś kraju napłynie nieproporcjonalnie duża liczba uchodźców, o połowę większa niż ustalony z góry próg, to automatycznie nowi uchodźcy będą rozsyłani do innych państw unijnych według nowego systemu relokacji.

Komisja zostawia jednak furtkę dla krajów niechętnych przyjmowaniu uchodźców. Będą one mogły odstąpić od udziału w relokacji na rok, ale w zamian muszą zapłacić 250 tys. euro za każdego uchodźcę, którego nie przyjmą.(PAP)