Większość rządząca to nieudacznicy, bo nie zrobili tego, co hucznie zapowiadali - tak Zbigniew Ziobro komentuje odrzucenie przez Sejm wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu.

Koalicji rządzącej PO-PSL a także lewicy zabrakło pięciu głosów do przegłosowania wniosku o Trybunał Stanu dla byłego ministra sprawiedliwości w rządzie PiS.

Nieobecnych było 9 posłów PO, w tym premier Ewa Kopacz oraz 7 posłów PSL na czele z wicepremierem Januszem Piechocińskim.

Zbigniew Ziobro nie krył radości z wyniku głosowania. "Nawet Zbigniewa Ziobry nie potrafili postawić przed Trybunałem Stanu za to, że skutecznie walczyłem z przestępczością i stałem zawsze w obronie prawa jako minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny. Skutecznie, jak pokazują twarde liczby, zwalczałem groźną przestępczość, dbając o bezpieczeństwo Polaków" - oświadczył polityk Zjednoczonej Prawicy.

Były minister sprawiedliwości w rządzie PiS podkreślił, że słuszność jego działań potwierdzały prokuratura i sądy. Przypomniał, że przeciwko niemu było prowadzonych 60 śledztw. "Wszystkie sprawy, chcę przypomnieć, zakończyły się umorzeniem i stwierdzeniem, że działałem zgodnie z prawem. To były decyzje prokuratury, w większości zapadły w czasie, kiedy prokuraturą jeszcze kierowała bezpośrednio PO poprzez wyznaczonego przez nich ministra. Wszystkie te sprawy później zostały również potwierdzone przed sądami" - mówił Zbigniew Ziobro.

Za postawieniem polityka Zjednoczonej Prawicy przed Trybunałem Stanu głosowało 271 posłów - z Platformy Obywatelskiej, lewicy i prawie wszyscy z PSL. Polityk ludowców Józef Zych zagłosował przeciw, a jego koledzy partyjni Stanisław Kalemba i Andrzej Sztorc wstrzymali się od głosu.

Odrzucenie wniosku oznacza, że postępowanie przeciwko Zbigniewowi Ziobrze zostało umorzone.