PiS nie wróży Ludwikowi Dornowi sukcesu w wyborach i przypomina jego wypowiedź na temat brania lekarzy w kamasze.

Podczas sporu z Porozumieniem Zielonogórskim w 2005 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych w rządzie PiS, Ludwik Dorn skrytykował lekarzy grożących zamknięciem gabinetów i dodał, że mogą być powołani do wojska.

O tym, że Platforma Obywatelska była tą wypowiedzią oburzona przypomniał rzecznik sztabu PiS Marcin Mastalerek. Wyraził zdziwienie, że premier Ewa Kopacz nie wystąpiła podczas wczorajszej prezentacji list w kamaszach.

"To też byłoby jakieś oryginalne i zastanawiam się czy Platformie Obywatelskiej takie wypowiedzi już nie przeszkadzają" - powiedział Marcin Mastalerek. Dodał ironicznie, że zapewne oznacza to otwarcie PO na środowisko lekarzy.

Przejście Ludwika Dorna na stronę Platformy skomentował także szef kampanii PiS, senator Stanisław Karczewski - z zawodu chirurg. Zauważył, że Ludwik Dorn będzie kandydował w jego okręgu wyborczym. Senator Karczewski powiedział, że Ludwik Dorn w sposób oczywisty obraził lekarzy i ujawnił, że zawsze był jego "cichym przeciwnikiem".

"W tej chwili mogę głośno powiedzieć, że jego wypowiedzi były nierozsądne, niemądre i bardzo szkodliwe, nie tylko dla środowiska lekarskiego ale dla nas wszystkich" - powiedział szef sztabu PiS.

Dodał, że dziwi się premier Ewie Kopacz o której Ludwik Dorn wyraził się nieelegancko, że jest "chodzącą nicością" a jednak nie przekreśliło to jego kariery w Platformie Obywatelskiej. Senator Karczewski dodał, że znając mieszkańców Radomia i okolic sądzi, że Ludwik Dorn podzieli los Michała Kamińskiego, który bez powodzenia startował z tego samego okręgu w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

Ludwik Dorn był współzałożycielem i wiceprezesem PiS oraz ministrem spraw wewnętrznych i wicepremierem a potem marszałkiem Sejmu w czasie rządów tej partii. W 2008 roku po konflikcie z prezesem został usunięty z PiS, po katastrofie smoleńskiej nawiązał współpracę ponownie i dostał się z listy PiS do Sejmu.