Nowatorskie sposoby walki z suszą mogą skończyć się w Kalifornii katastrofą - ostrzegają eksperci. I zwracają uwagę na zbiornik wodny niedaleko Los Angeles, pokryty od ponad tygodnia prawie stu milionami czarnych, plastikowych kulek, które mają chronić wodę przed wyparowaniem. Zdaniem specjalistów, pod nagrzaną słońcem powierzchnią, lęgną się szkodliwe bakterie.

Dźwięk wysypywanych z ciężarówek kulek był równoznaczny z wrzuceniem do wody prawie 35 milionów dolarów pieniędzy podatników. Burmistrz Los Angeles, Eric Garcetti, uważa jednak, że taki plan zapobiegania skutkom suszy w efekcie zaoszczędzi mieszkańcom Miasta Aniołów 250 milionów dolarów. Nie wspominając o ochronie zasobów wodnych:
Do eksperymentu nie są przekonani naukowcy. Profesor Max Liboiron, specjalizujący się w zanieczyszczeniach morskich, twierdzi, że z czasem plastik zacznie się rozkładać i w rezultacie polimery trafią do wody pitnej.

W wywiadzie dla gazety "Tech Times" oceanograf przestrzega też przed zagrożeniem bakteriologicznym, które powstanie, gdy coraz więcej mikroorganizmów rozmnoży się pod nagrzaną powłoką.

Ratowanie zasobów wodnych przy pomocy plastikowych kulek to nie jedyny oryginalny pomysł na walkę z suszą. Inne to: zbudowanie wodociągu z Alaski do Kalifornii, zbieranie rosy i mgły na potężnych siatkach rozciągniętych nad oceanem czy rozmieszczenie na stawach i jeziorkach paneli słonecznych, dających cień i produkujących energię.