Komisja Europejska szanuje decyzję greckiego premiera Aleksisa Tsiprasa o jego rezygnacji. Bruksela przyznaje jednocześnie, że nie było to dla niej zaskoczeniem.

Premier Tsipras podał się do dymisji wczoraj wieczorem - dzień po tym, jak euroland dał ostateczne zielone światło dla nowej pożyczki dla Aten. Tuż po ogłoszeniu decyzji szefa greckiego rządu Bruksela wskazywała, że szerokie poparcie dla nowego programu pomocowego i wypełnianie przez Grecję zobowiązań będzie „kluczem do sukcesu”.

„Dla nas nie było to niespodzianką. Biorąc pod uwagę liczne rozmowy telefoniczne między przewodniczącym Junckerem, premierem Tsiprasem i prezydentem Pavlopoulosem - spodziewaliśmy się tego” - powiedziała rzeczniczka Komisji Annika Breidthardt, pytana o tę sprawę ponownie w piątek. Dodała, że Komisja nie obawia się o wprowadzanie wżycie nowego programu. „Reformy, na jakie zdecydował się rząd i jakie zostały poparte przez parlament, mogą być teraz wprowadzone w życie" - podkreśliła Breidthardt.

Przeciwna nowemu programowi pomocy dla Grecji była część posłów lewicowej Syrizy - partii Tsiprasa - która nie zgadzała się na warunki stawiane przez wierzycieli. Teraz powołali ugrupowanie Leiki Anotita (Zjednoczenie Ludowe).

Tymczasem Bruksela oczekuje, że następna tura reform, do jakich zobowiązał się rząd w Atenach, zostanie przegłosowana w greckim parlamencie w październiku. Na tej podstawie wypłacona zostanie kolejna część pożyczki. Dotychczas Grecja otrzymała 13 miliardów euro na spłatę zaległych płatności. 10 miliardów euro przeznaczono na rekapitalizację banków.