- Chciałbym gorąco zaapelować przede wszystkim do senatorów Platformy Obywatelskiej o to, aby pracując nad ustawą o frankowiczach, nie wrócili do poprzedniej wersji, nie zniweczyli tego, co zrobił polski Sejm, rozwiązując sytuację kredytów frankowych, kłopotów kredytobiorców frankowych. To będzie test dla PO - czy PO kolejny raz stanie po stronie banków, ulegając lobby bankowemu i niwelując te dobre poprawki SLD, które kosztami przewalutowania kredytów obciążyły w 90 proc. banki, czy stanie po stronie kredytobiorców, w kieszeni których - tak jak policzono - zostanie 8 mld zł - mówił Elsner na konferencji prasowej w Sejmie.

Według niego nie można się "zwieść krzykom dochodzącym ze strony banków", że koszty przewalutowania w rzeczywistości poniosą wszyscy podatnicy, wszyscy klienci banków.

- To nieprawda, to jest w tej chwili głos prezesów banków, bo to oni przede wszystkim będą ponosić koszty, bo skończy się sytuacja, że prezesi banków będą sobie wypłacać milionowe premie z rekordowych, kilkunastomiliardowych - rok w rok - zysków banków - przekonywał poseł.

Elsner mówił, że apeluje w imieniu tych, którym uchwalona w środę przez Sejm ustawa daje możliwość wyjścia z pętli zadłużenia przez kredyty frankowe. Takich kredytobiorców - według niego - może być 80 proc. spośród zadłużonych we frankach.

Odpierał też zarzuty, że Sejm, uchwalając ustawę z poprawką SLD, zachował się nieodpowiedzialnie. W jego ocenie nieodpowiedzialnie w sprawie kredytów frankowych zachowały się banki, o czym mają świadczyć chociażby opinie cytowane przez posła. Elsner wskazał, że profesor Witold Orłowski mówił, iż banki już dawno powinny poważnie podejść do rozwiązania problemu kredytów frankowych i znaleźć sensowne wyjście. Natomiast rzecznik prasowy Komisji Nadzoru Finansowego ocenił, że prace nad ustawą zostały podjęte, ponieważ zabrakło ze strony banków adekwatnej rekcji na nową sytuację, zabrało dobrowolnego rozwiązania systemowego problemu kredytów frankowych.

- Te opinie potwierdzają, że wina leży po stronie banków i konsekwencje powinny ponieść banki. System kredytów indeksowanych walutą był wrzodem na polskim systemie bankowym i ten wrzód trzeba było przeciąć i ten wrzód został przecięty tą ustawą wraz z poprawkami SLD. Ja wiem, że to boli, ale to boli banki, powinno boleć banki. Banki powinny wyciągnąć z tego wnioski i zająć się sobą tak, aby ustabilizować tę dzisiejszą rozchwianą sytuację na rynku i znaleźć pieniądze przede wszystkim w kieszeniach prezesów banków, bo tam ich jest jak najwięcej - uważa Elsner.

Zgodnie z uchwalonymi w środę wieczorem przepisami po spełnieniu kilku warunków kredytobiorcy zadłużeni w walutach mogliby zrestrukturyzować swoje kredyty. Wiązałoby się to z przewalutowaniem kredytu i obliczeniem różnicy między uzyskaną kwotą, a kwotą zadłużenia posiadaną, gdyby kredyt został udzielony w złotych. Różnica ta, jeżeli będzie wartością dodatnią ma być umarzana, ale - zgodnie z nieoczekiwanie przyjętą przez Sejm poprawką SLD - koszt tego w 90 proc. miałyby ponieść banki. W pierwotnej wersji propozycja mówiła o rozłożeniu kosztów po równo pomiędzy bankiem a kredytobiorcą.

Uchwalenie ustawy wraz z poprawką wywołało panikę na giełdzie - akcje banków traciły w czwartek od kilku do ponad 20 proc. Analitycy ocenili, że w sumie zmiany mogą kosztować sektor finansowy blisko 20 mld zł, wobec 9-9,5 mld złotych zakładanych w pierwotnej wersji. Ustawa trafi teraz do prac w Senacie. Szef senackiej komisji budżetu i finansów publicznych Kazimierz Kleina (PO) ocenił, że Sejm "zdecydowanie za daleko poszedł, przyjmując ustawę w takim kształcie" i należy powrócić do pierwotnego kształtu ustawy.

- Nie możemy pozwolić na wywrócenie całego systemu bankowego do góry nogami - zaznaczył.

Ustawa o restrukturyzacji kredytów przewiduje, że kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. w szwajcarskim franku. Przewalutowanie następować ma po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy pomiędzy wartością kredytu po przewalutowaniu a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank ma umarzać 90 proc. tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.

Z programu będą mogły skorzystać osoby, których relacja wartości kredytu do wartości zabezpieczenia jest wyższa niż 80 proc. Kolejnym warunkiem jest kryterium powierzchni nieruchomości - w przypadku mieszkania jego powierzchnia nie może przekraczać 100 m kw., a w przypadku domu 150 m kw. Jednak kryterium powierzchni nie dotyczy rodzin z trójką i więcej dzieci. Aby skorzystać z dobrodziejstw ustawy, kredytobiorca nie może posiadać innego mieszkania ani innego domu, chyba że ma inny lokal mieszkalny lub jego część w związku nabyte w drodze spadku już po zaciągnięciu restrukturyzowanego kredytu.