Jest wsparcie polityczne NATO dla Turcji, ale nie wojskowe. Nieco ponad godzinę trwała narada ambasadorów Sojuszu na prośbę władz w Ankarze.

W odpowiedzi na ataki terrorystyczne Turcja prowadzi od kilku dni operacje wymierzone w dżihadystów z tak zwanego Państwa Islamskiego i w kurdyjskich bojowników w Iraku. NATO udzieliło poparcia Turcji w walce przeciwko organizacji o nazwie Państwo Islamskie.

- Wszyscy sojusznicy są solidarni z Turcją - mówił szef Sojuszu Jens Stoltenberg.

Podczas pilnej narady Turcja poinformowała o zagrożeniu dla bezpieczeństwa i prowadzonych operacjach. Sekretarz generalny NATO zapowiedział, że Sojusz będzie uważnie śledzić sytuację na pograniczu tureckim. Sojusz nie przygotowuje się jednak do żadnej operacji, bo Ankara nie prosiła o pomoc wojskową.

- Turcja ma dobrze wyszkolone siły wojskowe i drugą co do wielkości armię w NATO - dodał szef Sojuszu. Jens Stoltenberg pozytywnie wypowiadał się o zaangażowaniu Turcji w walkę z dżihadystami z tak zwanego Państwa Islamskiego.

Do tej pory bowiem Ankara pozostawała bierna. Teraz użyczyła nawet swoich baz Amerykanom do bombardowania celów w Iraku w zamian za utworzenie strefy buforowej wzdłuż granicy syryjsko-tureckiej. Nie jest jednak tajemnicą, że Zachód niepokoi druga turecka operacja - wymierzona w kudryjskich rebeliantów na północy Iraku, bo może ona przekreślić dotychczasowe starania na rzecz zakończenia konfliktu z Kurdami.