- Jeśli odpocznie trochę, mam nadzieję, że wróci - mówił o Radosławie Sikorskim Roman Giertych na antenie TVN24.

Roman Giertych uważa, że na decyzji Radosława Sikorskiego straciła Polska, bo z jego pracy miała wielkie korzyści. Giertych powiedział, że namawiał byłego marszałka Sejmu na start do Senatu: "Razem moglibyśmy zdziałać więcej". Stwierdził jednak, że każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości. Pytany, czy Sikorski wróci do polityki , odpowiedział, że "na pewno Radosław Sikorski jest przygotowany do tego, żeby pełnić najwyższe stanowiska".

Zdaniem mec. Giertycha decyzja Sikorskiego była podyktowana kilkoma okolicznościami. - Wydaje mi się, że dużą rolę odegrało to, że jest pewna bezwładność wymiaru sprawiedliwości w sprawach, które ostatnio dotknęły Radosława Sikorskiego - powiedział. Wyjaśnił, że ma na myśli śledztwo ws. afery podsłuchowej, które "zamieniło pokrzywdzonych w oskarżonych". - Doprowadziło do tego, że ci podejrzani kelnerzy, pan Falenta śmieją się dzisiaj w twarz, kpią sobie z państwa polskiego - dodał.

Giertych przyznał również rację Michałowi Kamińskiemu, którry stwierdzi, że Sikorski został zaszczuty przez Andrzeja Seremeta. Wyjaśnił, że chodzi o śledztwo w sprawie tzw. kilometrówek.

Podkreślił, że prokurator generalny wbrew stanowisku Prokuratury Okręgowej w Warszawie "parę miesięcy temu podjął decyzje o nakazaniu wszczęcia śledztwa w sprawie tzw. kilometrówek marszałka Sikorskiego". Jak dodał, taki "zarzut oszustwa", który w jego przekonaniu postawił Andrzej Seremet i brak przeprosin po umorzeniu śledztwa to "definicja podłości".