Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ma wręcz obowiązek żądać zawsze więcej niż kraje Zachodu, ale realną perspektywą akcesji tego kraju do NATO jest czas po zakończeniu wojny - mówił w środę w Programie Pierwszym Polskiego Radia szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.

W stolicy Litwy odbędzie się w środę drugi i ostatni dzień szczytu NATO. Wśród zaplanowanych wydarzeń jest m.in. inauguracyjne spotkanie Rady NATO-Ukraina.

Szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot był pytany w środę w Programie Pierwszym Polskiego Radia, czy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ma prawo być rozczarowany tym, co dzieje się w Wilnie. "Prezydent Wołodymyr Zełenski ma wręcz obowiązek żądać zawsze więcej niż kraje Zachodu, kraje wolnego świata są w stanie i są gotowe mu zaoferować. Jego postawa jest zrozumiała" - ocenił Szrot.

Na uwagę, że prezydent Ukrainy domaga się podania terminu wstąpienia jego kraju do NATO, Szrot odparł, że ten "termin jest oczywisty". "Może to nastąpić po dobrym zakończeniu wojny, co rozumiemy przez zwycięstwo Ukrainy i odzyskanie wszystkich terytoriów okupowanych przez Rosję od 2022 roku, ale też od roku 2014 i dwóch zbuntowanych obwodów (Ukrainy)" - powiedział.

Podkreślił równocześnie, że to Ukraina będzie decydowała o tym, na jakich warunkach będzie chciała zawrzeć pokój oraz kiedy będzie do tego gotowa. "Perspektywą realną akcesji tego kraju do NATO jest czas po zakończeniu wojny" - ocenił Szrot.

Zwrócił jednocześnie uwagę, że NATO jest sojuszem obronnym i we wtorek w Wilnie państwa członkowskie bardzo czytelnie podkreślały, że obowiązuje w nim art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, tj. że agresja na każde terytorium Sojuszu "będzie odparta z pełną siłą". "Natomiast, gdyby Ukraina teraz została przyjęta do NATO, art. 5 miałby oczywiście zastosowanie, (ale) konsekwencje mogłyby być bardzo poważne" - dodał.

We wtorek "Europejska Prawda" poinformowała, że minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kuleba wyraził rozczarowanie decyzją szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie w sprawie członkostwa Ukrainy, która nie zawiera upragnionego zaproszenia dla Kijowa.

Zdaniem szefa ukraińskiego MSZ NATO nie powinno trzymać "całej sytuacji i Ukrainy w zawieszeniu, jeśli chodzi o członkostwo". Przyznał, że decyzja szczytu wileńskiego skróciła drogę Kijowa do Sojuszu.

Również we wtorek rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller powiedział, że warunki, jakie Ukraina musi spełnić, by wejść do NATO, nie są tajemnicą - chodzi o reformy antykorupcyjne i demokratyczne. Przyznał, że rozumie stanowisko władz Ukrainy ws. braku formalnego zaproszenia do sojuszu. Odmówił jednak określenia, jak długo może zająć droga Ukrainy do NATO.

W komunikacie wydanym we wtorek przez szefów państw i rządów krajów NATO podkreślono, że sojusz będzie bronił każdego cala terytorium państw członkowskich, jak i miliarda ich mieszkańców, zgodnie z artykułem 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Zaznaczono, że członkowie NATO zobowiązują się do "dalszego wzmocnienia politycznego i praktycznego wsparcia Ukrainy broniącej swej niepodległości, suwerenności i integralności terytorialnej".

Jednocześnie wskazano, że "droga Ukrainy do pełnej integracji euro-atlantyckiej wyszła poza Plan Działań na rzecz Członkostwa (Membership Action Plan - MAP)".

"Sojusznicy będą nadal popierać Ukrainę i dokonywać przeglądu jej postępów dotyczących interoperacyjności, tak jak dodatkowych, wymaganych reform demokratycznych i dotyczących sektora bezpieczeństwa. Ministrowie spraw zagranicznych (krajów) NATO będą regularnie oceniać te postępy (...). Będziemy mogli wystosować zaproszenie dla Ukrainy do sojuszu, gdy sojusznicy ustalą, że warunki te zostały spełnione" - napisano w komunikacie. (PAP)

Autor: Daria Kania

dka/ godl/