Ponad dwa tysiące stron dokumentów, dowodów ze śledztwa: w tym adresów i numerów PESEL, a także zdjęć z postępowania w sprawie afery podsłuchowej w internecie. Publikacja tego materiału to złamanie prawa - mówi zastępca Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Andrzej Lewiński.

Wyjaśnia, że chodzi o artykuł 49. ustawy o ochronie danych osobowych. Mówi on, że kto bezpodstawnie przetwarza dane zwykłe podlega karze do lat dwóch, a w przypadku danych wrażliwych do lat trzech.

Andrzej Lewiński dodał, że obowiązków nie dopełnił też administrator instytucji, która dane osobowe zebrała. W tym przypadku chodzi o prokuraturę. Zastępca GIODO mówi, że odpowiedzialność jest podwójna. Wyjaśnia, że myśl artykułu 51 winę ponosi administrator, który należycie nie zabezpieczył danych oraz osoba, która dane udostępniła.

Andrzej Lewiński przyznał, że biuro GIODO samo niewiele może w sprawie wycieku danych osobowych zrobić. Najpierw zapytamy prokuraturę o przebieg postępowania, potem dołączymy się z wnioskiem dotyczącym odpowiedzialności z zakresu ochrony danych osobowych - powiedział.

Kontrowersyjny biznesmen Zbigniew Stonoga za pośrednictwem chińskich serwerów udostępnił 13 tomów akt ze sprawy dotyczącej nielegalnych nagrań biznesmenów i polityków w warszawskich restauracjach.
Sprawą ujawnienia akt zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Warszawie.