W czasie trwającej od pięciu lat ofensywy rebelianci Boko Haram zamordowali w Nigerii kilka tysięcy ludzi, wiele milionów musiało uciekać z domów. Bojownicy zabijają chrześcijan, a czasem także bardziej umiarkowanych muzułmanów.

- Pięć lat obecności tej szatańskiej sekty to dosyć - oświadczył Muhammadu Buhari podczas wizyty w sąsiadującym z jego krajem Nigrze.

Od kilku tygodni nigeryjska armia odbija z rąk islamistów kolejne miejscowości. Prezydent Buhari podziękował władzom Nigru za pomoc wojskową i przyjęcie 150 tysięcy uchodźców, którzy uciekli z Nigerii przed Boko Haram. Zwrócił się też do innych sąsiednich krajów o wsparcie w walce z islamskimi fanatykami. Nigeryjski przywódca ma o tym rozmawiać także z władzami Czadu.

Nazwa ugrupowania Boko Haram oznacza "zachodnia edukacja to grzech". Fanatycy przeprowadzają ataki na szkoły, w jednej z nich porwali w ubiegłym roku prawie 300 dziewczynek. Zakładniczki przymuszali do małżeństwa i traktowali jak niewolnice seksualne. W kwietniu część porwanych kobiet i dziewczynek uwolnili żołnierze nigeryjskiej armii. Jedna z nich, 22 - letnia Saraya mówi dziennikarzom, że nie zdążyła uciec przed terrorystami, jak wielu mieszkańców jej wioski, gdyż po chorobie Heinego-Medina jest niepełnosprawna. Widziała, jak napastnicy mordują ludzi, ją samą ciężko pobili. Teraz mieszka w Yola, na wschodzie Nigerii, gdzie chronią się ludzie uciekający przed islamistami z innych części kraju. W ciągu ostatniego roku liczba mieszkańców miasta podwoiła się. Część uciekinierów znajduje schronienie u rodziny, część trafia do przepełnionych obozów dla uchodźców na przedmieściach.

Kościół katolicki w Nigerii zwraca się do wiernych o modlitwę o zwycięstwo nad rebeliantami.