Jak ustaliło Radio ZET, do sądu trafił pierwszy z pozwów Kamila Durczoka przeciwko tygodnikowi „Wprost", który opublikował materiały dotyczące rzekomego molestowania seksualnego kobiet przez byłego szefa Faktów TVN.

- Chcemy udowodnić, że było to pomówienie. Nie doszło do takiego zdarzenia – wyjaśnia wypowiedzi dla Radia ZET mec. Jacek Duobis, pełnomocnik Kamila Durczoka.

Czego żąda od redakcji „Wprost” były szef Faktów TVN? Przeprosin oraz zadośćuczynienia, którego wysokość nie została jednak podana do wiadomości publicznej. Durczok zapowiada jednak kolejne pozwy związane z naruszaniem dóbr osobistych przez publikacje „Wprost”.

Publikacje „Wprost”

„Kamil Durczok, szef „Faktów” TVN dopuszczał się molestowania seksualnego i mobbingu wobec swoich pracowników. Wysłuchaliśmy wielu historii. Oto jedna z nich.” – mogliśmy przeczytać w materiale opublikowanym przez „Wprost”.

Tekst przedstawia historię researcherki "Magdaleny", która pracowała dla redakcji „Faktów” TVN. Zgodnie z jej relacją miała dostawać natarczywe SMS-y od Kamila Durczoka, które jasno wskazywały na składanie jej propozycji seksualnych. Gdy młoda pracownica odmawiała spotkań oraz ignorowała zaczepki szefa, odbijało się to na jej pracy zawodowej. Jej poprawnie wykonywane zadania były stale krytykowane, a sama researcherka – ośmieszana.

Publikacja tygodnika doprowadziła do zainteresowania się sprawą przez zarząd TVN. Z opublikowanego raportu komisji powołanej przez stację w celu zbadania domniemanych przypadków mobbingu, molestowania i molestowania seksualnego w redakcji programu "Fakty TVN”, wynika iż w rzeczywiście doszło do naruszenia prawa. Ustalono, że trzy osoby narażone były na mobbing oraz molestowanie. Kamil Durczok po opublikowaniu raportu w trybie natychmiastowym zrezygnował z pracy w TVN.