Przedstawiciel Gazpromu przyznał, że między Gazpromem a Naftohazem trwa intensywna wymiana listów i że w liście ze środy Naftohaz potwierdził, że ma jeszcze prawo odebrać w lutym 206 mln metrów sześciennych opłaconego gazu.

"Jesteśmy gotowi w chwili obecnej wyłączyć z naszych rozmów dostawy naszego gazu dla Donbasu. I jesteśmy gotowi dostarczyć zamówione przez Naftohaz ilości do wskazanych punktów" - powiedział Kuprijanow.

Podkreślił, że jeśli do końca tygodnia władze w Kijowie nie wniosą przedpłat za marzec, dostawy dla Ukrainy ustaną.

Oświadczenie Kuprijanowa w telewizji Rossija 24 to, jak pisze agencja Associated Press, echo środowej wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina, który wyraził nadzieję, że w kwestii dostaw gazu na Ukrainę nie trzeba będzie sięgać po ostateczne środki. Zastrzegł jednak, że Rosja może przerwać dostawy, jeśli Kijów przestanie płacić. Przestrzegł też, że może to "stworzyć problem" z tranzytem do UE.

Napięcie między Rosją a Ukrainą wzrosło, gdy w ubiegłym tygodniu koncern Gazprom rozpoczął dostawy gazu bezpośrednio do regionów na wschodniej Ukrainie kontrolowanych przez separatystów. Naftohaz odmówił płacenia za ten gaz, argumentując, że nie jest w stanie weryfikować podawanych przez rosyjski koncern danych o wielkości dostaw na tereny kontrolowane przez separatystów.

Przedstawiciele Komisji Europejskiej, Rosji i Ukrainy podpisali w październiku 2014 roku porozumienie w sprawie warunków dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę przez okres zimowy do końca marca 2015 roku. Ustalono cenę i warunek, że Kijów będzie musiał dokonywać przedpłat, aby móc odbierać gaz.