Kobieta poważnie ranna w wyniku zejścia lawiny w Tatrach jest już w zakopiańskim szpitalu. Jest nieprzytomna i w ciężkim stanie, najprawdopodobniej w tzw. hipotermii. Wiadomo że rozważany jest transport poszkodowanej do Krakowa - wtedy zostałaby ona przewieziona karetką do Nowego Targu i stamtąd zabrana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Pod lawiną, która zeszła po południu w rejonie Wielkiej Świstówki nad doliną Miętusią, zginęła jedna osoba. Masy śniegu porwały w sumie cztery osoby z ośmiu - byli to uczestnicy Kursu Jaskiniowego.

Jacek Broński, dyżurny ratownik TOPR, powiedział Radiu Kraków, że dwie zasypane osoby bardzo szybko zostały wydostane spod śniegu. Kolejna nie dawała już oznak życia, czwarta była w ciężkim stanie.

Obecnie w Tatrach obowiązuje lawinowa "dwójka". Oznacza to, że w wielu miejscach lawiny mogą zejść samoistnie. "Niestety, bardzo często zagrożenie to jest przez turystów i narciarzy lekceważone"- mówi Jacek Broński.

W akcji ratunkowej brało udział ponad 30 ratowników TOPR, niestety ze względu na silny wiatr nie było możliwe użycie śmigłowca. Ratownicy znosili rannych na specjalnych noszach.

Wielka Świstówka to polodowcowy kocioł w Czerwonych Wierchach między Małołączniakiem, a Ciemniakiem.