Andrzej Halicki odpiera zarzuty Mariusza Błaszczaka i zapowiada skierowanie sprawy przeciwko niemu do sądu. Szef klubu poselskiego Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że w czerwcu 2012 roku obecny minister administracji i cyfryzacji uczestniczył w posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy i w tym samym czasie był w polskim Sejmie. Minister zapowiedział, że pozwie go do sądu.

Andrzej Halicki oświadczył na spotkaniu z dziennikarzami, że zarzuty Błaszczaka są skandalem. Wyjaśnił, że okres wyjazdu do Strasburga jest czasem trwania sesji Zgromadzenia Parlamentarnego. Polscy posłowie nieraz jednak wracali ze Strasburga wcześniej, aby uczestniczyć w głosowaniu w Sejmie. Tak było też w czerwcu 2012 roku. Halicki wyjaśniał, że poleciał do Strasburga w niedzielę, a wrócił we wtorek i w czwartek uczestniczył w głosowaniu w Sejmie. Jego dieta za wyjazd jest niższa, niż gdyby był w Strasburgu przez całą sesję. Na potwierdzenie swych słów przedstawił bilety lotnicze. Dodał, że zawsze latał do Strasburga samolotem, a dokumenty dotyczące jego wyjazdów są dostępne w Kancelarii Sejmu.

Andrzej Halicki poinformował, że wniesie przeciwko Mariuszowi Błaszczakowi sprawę do sądu i zażąda wysokiego odszkodowania. Oczekuje też przeprosin od posła PiS. Zaapelował też do dziennikarzy, aby nie ulegali zbyt pochopnie oskarżeniom, rzucanym przez polityków.

Minister powiedział, że jako szef polskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy podpisywał wnioski o wyjazd, natomiast nie rozliczał delegacji finansowo. Tak było też z wyjazdami trzech byłych posłów PiS. Halicki dodał, że posłowie tej partii powinni uderzyć się w piersi i zastanowić, jak to jest, że za standardy etyczne w ich partii odpowiada Karol Karski, który nie rozliczył się jeszcze z rozbicia meleksa na Cyprze.