Władzom Francji wciąż nie udało się ustalić, kto wysyła drony nad elektrownie atomowe w tym kraju. W nocy z piątku na sobotę małe bezzałogowe statki powietrzne pojawiły się niemal równocześnie nad pięcioma elektrowniami jądrowymi w różnych francuskich regionach.

Niewielkie drony zauważono nad elektrowniami w Alzacji, w Normandii, i w środkowej Francji. Władze uważają, że równoczesne pojawienie się dronów nad pięcioma elektrowniami atomowymi oddalonymi od siebie o setki kilometrów świadczy o tym, że chodzi tu o zorganizowaną i skoordynowaną akcję.

Eksperci od bezpieczeństwa instalacji atomowych podkreślają, że niewielkie drony nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla elektrowni. Nie mogą one przenosić wystarczającej ilości ładunków wybuchowych. Zdaniem tych ekspertów, może natomiast chodzić o loty szpiegowskie. Inna możliwość to akcja zorganizowana przez przeciwników energetyki jądrowej. Celem byłoby pokazanie, że elektrownie nie są właściwie zabezpieczone. Greenpeace, ku któremu skierowały się te podejrzenia, stanowczo zaprzeczył.

Zdaniem niektórych ekspertów, organizatorem tych lotów może być nawet publiczna firma energetyczna EDF, właścicielka elektrowni, która chce w ten sposób wyciągnąć od państwa dodatkowe fundusze na ochronę swoich dóbr.