Prezydent Francois Hollande nakazał wywiadowi francuskiemu przekazanie Amerykanom informacji o miejscu pobytu przywódcy somalijskich terrorystów. Dzięki temu został on unieszkodliwiony. Taką wiadomość przynoszą francuskie media za tygodnikiem "Le Point".

Ahmed Abdi Godane zginął 1. września w wyniki punktowego nalotu amerykańskiego lotnictwa. Niezbędnych informacji dostarczył Amerykanom wywiad francuski. Było to możliwe dzięki porozumieniu Francois Hollande’a z Barackiem Obamą, kiedy to dwa lata temu ustalili, że obydwie strony będą się wymieniały tym, co wiedzą o najbardziej radykalnym odłamie somalijskich islamistów.

Autor artykułu Jean Guisnel opowiada, że Godana namierzono już dawno. Przez cały czas uciekał korzystając z imponującego wsparcia technicznego, ale także miejscowych, którzy go chronili. Zdaniem dziennikarza, Amerykanie nie chcieli w takich warunkach uderzać, bo to wiązało się z ryzykiem dużych strat wśród ludności cywilnej. Szef terrorystów w pewnym momencie musiał wyruszyć w drogę, bo był chory. Francuzi natychmiast powiadomili o tym Amerykanów, a ci trafili furgonetkę Godana kilkoma pociskami przeciwpancernymi i dwustukilogramową bombą. Zabicie przywódcy skrajnego odłamu islamistów uznano za jeden z najważniejszych etapów w walce z terroryzmem.