Katastrofa boeinga to również katastrofa w kontaktach Rosji z Zachodem - taką tezę stawiają dziennikarze „Niezawisimoj Gaziety”, którzy przekonują, że niezależnie od ustaleń ekspertów do Rosji przylgnie łatka współodpowiedzialności za tragedię malezyjskiego samolotu.

Rosyjski dziennik podkreśla, że wśród zachodnich polityków przeważa pogląd o odpowiedzialności prorosyjskich separatystów za zestrzelenie samolotu. Przy tym część winy przypisywana jest Rosji - jeśli nie za to, że dostarcza separatystom sprzęt wojskowy, to za to, że w ogóle ich wspiera. Gazeta zwraca uwagę na ostre słowa krytyki pod adresem Władimira Putina, płynące z Waszyngtonu, Brukseli, Londynu i Amsterdamu.

Aleksiej Arbatow z Rosyjskiej Akademii Nauk rozważa trzy warianty stosunków Rosji z Zachodem, w zależności od tego, kto zostanie wskazany jako winny zestrzelenia samolotu. W jego ocenie w sytuacji, gdy winni okażą się separatyści albo nie będzie można jednoznacznie ustalić odpowiedzialności, Zachód ochłodzi swoje kontakty z Moskwą, wprowadzając mniej lub bardziej dotkliwe sankcje. Natomiast gdyby okazało się, że za tragedią stoi Kijów, sankcje wobec Rosji będą mniej bolesne i Bruksela zdecyduje się na zwiększenie nacisków na władze Ukrainy. - Dlatego Rosja powinna być jak nikt inny zainteresowana bezstronnym przeprowadzeniem śledztwa - konkluduje ekspert "Niezawisimoj Gaziety".