Jest pierwsza izraelska ofiara konfliktu w Strefie Gazy. 37-letni mężczyzna zginął wieczorem w ostrzale przy granicy z Gazą. Po nieudanej próbie rozejmu izraelska armia dokonuje intensywnych nalotów na cele Hamasu, a islamiści z Gazy odpowiadają gradem rakiet. W ostatnich minutach pociski leciały na kilkanaście izraelskich miast.

Jak relacjonuje z Aszkelonu przy granicy z Gazą specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wieczorem syreny alarmowe słychać było w Aszkelonie, Eszkol, Aszdod, Sderot oraz w pobliskim Tel Awiwie. Mieszkańcy nie pierwszy raz w ciągu dnia uciekli na kilka minut do schronów. Jedna z Izraelek przyznała w rozmowie z Polskim Radiem, że przestała już liczyć, który raz biegnie do schronu.

Jeden z pocisków śmiertelnie ranił 37-latka, który przyjechał na przejście graniczne z Gazą w Erez, by zanieść żołnierzom posiłek. To pierwsza izraelska ofiara od początku obecnego konfliktu. W Strefie Gazy w wyniku nalotów zginęło do tej pory prawie 200 osób.

Premier Benjamin Netanjahu zapowiedział, że Izrael zwiększy intensywność operacji „Obronny Brzeg”. Wszystko to w reakcji na odrzucenie przez Hamas propozycji zawieszenia broni. Jednostronny, izraelski rozejm trwał bowiem zaledwie 6 godzin. Jak mówił Netanjahu, Hamas zapłaci za ostrzał Izraela. „Hamas i inne organizacje terrorystyczne w Gazie strzelają rakietami w miasta w całym Izraelu. Żaden kraj nie pozostałby w takiej sytuacji bierny. Izrael nie jest tu wyjątkiem” - oświadczył Netanjahu.

W czasie ośmiu dni operacji „Obronny Brzeg” Izrael przeprowadził ponad 1300 nalotów na Strefę Gazy. Z kolei Hamas wystrzelił w kierunku Izraela ponad tysiąc rakiet.

Tymczasem według sondażu przeprowadzonego przez telewizję Kanał 2, ponad połowa mieszkańców Izraela sprzeciwia się porozumieniu z Hamasem. 57 procent Izraelczyków jest zadowolonych z działań premiera Benjamina Netanjahu, 35 procent ma odmienne zdanie.