Uspokoiła się sytuacja w Mariupolu w obwodzie donieckim na Ukrainie. Wbrew wczorajszym informacjom nie jest tam prowadzona operacja antyterrorystyczna, trwa ona jednak w innej części regionu.

W nocy prorosyjscy bojówkarze rozpowszechnili plotkę o szykowanym szturmie opanowanej przez nich Rady Miejskiej. Zaczęli podpalać barykady z opon, a także zniszczyli i podpalili biuro rządzącej partii Ojczyzna oraz siedzibę PrywatBanku. Należy on do gubernatora sąsiedniego obwodu dniepropietrowskiego Ihora Kołomojskiego, który jest znany z walki z separatystami. Nad ranem sytuacja się uspokoiła.

Według miejscowego portalu 0629, nocne zamieszki były wyreżyserowaną prowokacją, ponieważ w mieście nie była prowadzona operacja antyterrorystyczna i żaden funkcjonariusz nie miał zamiaru atakować Rady Miejskiej.

Walki trwają za to koło Kramatorska, położonego 80 kilometrów na północ od Doniecka. Zniszczono tam kolejny posterunek separatystów. Ofiar nie ma. W mieście, w którym wczoraj trwały walki, dziś nadal nie działa transport publiczny. Według nie potwierdzonych informacji, zamknięto też tamtejsze ogromne zakłady przemysłowe.