Jest akt oskarżenia w sprawie byłego ministra transportu, Sławomira Nowaka. Prokuratura zarzuca mu złożenie pięciu nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. Grozi za to do pięciu lat więzienia.

Chodzi o oświadczenia składane w latach 2011-13, w których polityk Platformy Obywatelskiej miał nie uwzględnić mienia ruchomego o łącznej wartości przekraczającej 10 tysięcy złotych. Nowak pominął w oświadczeniach między innymi cenne zegarki.

O zegarkach Sławomira Nowaka pierwszy napisał tygodnik "Wprost". W maju 2013 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła w tej sprawie śledztwo. W listopadzie, gdy prokuratura zapowiedziała, że postawi zarzuty, Nowak zrezygnował z funkcji ministra transportu i zrzekł się immunitetu poselskiego. Polityk twierdzi, że jest niewinny.

Szef klubu PO Rafał Grupiński mówi, że teraz wszystko jest w rękach niezawisłego sądu. Wyraził też nadzieję, że sędziowie uniewinnią Nowaka. Sprawę niechętnie komentje też szef klubu PSL Jan Bury. Radzi z ocenami wstrzymać się do ostatecznego rozstrzygięcia. Przypomniał też, że Nowak poniósł już polityczne konsekwencje - przestał być ministerm transportu.

Z kolei szef klubu PiS Mariusz Błaszczak po raz kolejny stawia pytania o pełnione przez Sławomira Nowaka funkcje partyjne. Były minister transportu jest przewodniczącym Platformy Obywatelskiej na Pomorzu. Zastanawia się też, co o tym wszystkim sądzi szef PO, premier Donald Tusk, skoro na ostatniej, partyjnej konwencji trzymał za niego kciuki.