Wielka Brytania mogła naruszyć prawo i własne zasady moralne wydając podejrzanych terrorystów służbom specjalnym innych państw. Takie wnioski płyną z gruntownych badań przeprowadzonych na zlecenie rządu w archiwach brytyjskiego wywiadu i kontrwywiadu.

Autor raportu, emerytowany sędzia Sir Peter Gibson nie dopatrzył się przypadków torturowania więźniów przez brytyjskich agentów, ale powiedział, że z tych dokumentów wynika, iż Wielka Brytania mogła być uwikłana w transfery zatrzymanych. "To jest bardzo poważna sprawa i niewątpliwie muszą się tym zająć przyszłe dochodzenia" - dodał.

Komentując raport, minister bez teki, Kenneth Clarke powiedział, że wywiad i kontrwywiad muszą zapewnić taki nadzór operacyjny, aby agenci respektowali wartości, których obronie ma służyć ich praca.

Przykładem takiego potajemnego transferu podejrzanych była sprawa libijskiego emigranta, Samiego al-Saadi. W 2004 roku dostał on obietnicę azylu w Wielkiej Brytanii, ale w drodze został ujęty w Hong Kongu przy udziale agentów brytyjskich i amerykańskich i odesłany w ręce pułkownika Kadafiego.

Sami al-Saadi, który po obaleniu Kadafiego był ministrem do spraw zaginionych i represjonowanych, dostał wprawdzie od rządu w Londynie ponad 2 miliony funtów odszkodowania, ale brytyjski kontrwywiad nigdy nie przyznał, że był zamieszany w tę operację.