Andrzej Seremet na antenie Radia Zet odpowiedział na tezy przedstawione przez ekspertów zespołu Macierewicza podczas II Konferencji Smoleńskiej. "Zakładaliśmy, że ten zespół będzie chciał współpracować i być może znajdzie jakieś materiały, do których prokuratorzy nie docierają. Dziś mogę stwierdzić, że zespół się skoncentrował na podważaniu tego, co ustala prokuratura" - powiedział.

Zaproszony do Radia Zet Andrzej Seremet odpowiedział na większość teorii przedstawionych przez zespół Macierewicza. Dodał także, że prokuratura skierowała do zespołu wiele monitów.

"Prokuratura nie zamierza się wdawać w tę bijatykę. Prokuratura jest od tego, żeby prowadzić rzetelnie postępowanie, badać i gromadzić dowody oraz informować społeczeństwo. Mam wrażenie, że za tym wszystkim toczy się gra polityczna, w którą prokuratura nie zamierza wchodzić" - powiedział.

Dodał także, że w sprawie możliwego wybuchu na pokładzie samolotu, prokuratura kończy badania, które mogą posunąć ten wątek na przód. "Prokuratorzy poddają jeszcze badaniom fragmenty foteli. Nie widzimy tu możliwości inicjatywy dowodowej, która mogłaby ten wątek poszerzyć. Nic nie potwierdza zamachu, a wzdragam się przed powiedzeniem: nie było zamachu, bo to jest konstatacja, którą może zawrzeć prokurator w końcowym orzeczeniu" - wyjaśnił.

Seremet odniósł się do kwestii obecności brzozy podczas tragedii, oraz teorii prof. Ciszewskiego, którego zdaniem drzewo złamane zostało przed 5 kwietnia. Seremet przytoczył zeznania. Z zeznań świadka Bodina: "Zobaczyłem nisko lecący samolot, w linii równoległej do ziemi, na wysokości mniejszej aniżeli 10 metrów. Następnie zobaczyłem jak ten samolot, według mnie lewym skrzydłem, zahaczył o pień drzewa, brzozy. Ta brzoza rośnie na niewielkim wzniesieniu". Według Seremeta prokuratura dysponuje zdjęciami z tamtego okresu, z których wynika, że "brzoza była złamana, a wcześniej, 5-go kwietnia, rosła tam w całej krasie i wysokości". "W skrzydle samolotu są fragmenty drzewa, a w drzewie są fragmenty, jak przypuszczamy, samolotu" - powiedział.

Zdaniem prokuratora nic nie uzasadnia tezy o wybuchu. "Nic! Najmniejszy ślad nawet nie został stwierdzony w badaniach, który by uzasadniał taką tezę. Przeciwnie, te dowody, które udało się prokuraturze uzyskać i przeprowadzić, tę tezę wykluczają" - wyjaśnił.

"Pod tym kątem badano również ofiary, które wyjęto z grobów. Nie stwierdzono, żeby ich obrażenia miały charakterystykę, która by uzasadniała tę tezę. Przeciwnie: stwierdzono, że ich obrażenia są charakterystyczne dla ofiar typowych katastrof, kiedy samolot uderza w ziemię" - dodał i zaprzeczył informacjom o nadpaleniu zwłok.

Według słów prokuratora nie miało miejsca wyklepanie wraku samolotu. "Biegli i prokuratorzy ośmiokrotnie badali ten wrak. Badali szczególnie pod kątem odkształceń, które mogą być charakterystyczne dla określonych zdarzeń: blacha wygięta w tę lub inną stronę. Oni są ekspertami, prokuratorzy na nich polegają. Żaden z nich nie powiedział, żeby cechy charakterystyczne wskazywały, żeby samolot uległ wybuchowi" - mówił Seremet.

Seremet złośliwie skomentował także informacje o dźwięku uderzenia w brzozę: "Biegli prokuratury nie wydają odgłosów przy okazji badań..."

Zapytany przez Monikę Olejnik o profesor muzykologii, która przekonywała, że nagranie z Tupolewa jest fałszywe, Seremet odpowiedział, że Instytut Ekspertyz Sądowych stwierdził "coś innego, niż komisja Millera, kiedy szło o obecność gen. Błasika" w kokpicie. "Wtedy, rozumiem, taśma nie była sfałszowana?" - zapytał Seremet i podsumował sprawę: "Biegli powołani przez prokuraturę używają znacznie bardziej wyrafinowanych metod niż te, o których usłyszeliśmy. Żaden z biegłych wydawanych przez prokuraturę nie wydaje w czasie badań żadnych odgłosów".